Znany zawodnik mieszanych sztuk walki Michał Materla, decyzją Sądu Okręgowego w Poznaniu, nie opuścił dzisiaj aresztu przy ul. Młyńskiej w stolicy Wielkopolski. Sąd nie przychylił się do wniosku o uchylenie aresztu tymczasowego, złożonego przez obrońcę sportowca Jakuba Łysakowskiego. Materla jest podejrzany o działanie w zorganizowanej grupie przestępczej o charakterze zbrojnym oraz udział w obrocie narkotykami. Grozi mu do 15 lat pozbawienia wolności. - Dla mnie, stanowisko Sądu Okręgowego jest kompletnie niezasadne, ale je szanuję, w związku z czym muszę je zaakceptować, jako wiążące w sprawie, przynajmniej na trzy miesiące. Natomiast, po przeanalizowaniu dokumentów, które zostały nam udostępnione przez prokuraturę, jestem bardzo zdziwiony decyzją sądu - przekonuje Jakub Łysakowski, pełnomocnik Michała Materli. Mecenas wierzył, że podczas wtorkowego posiedzenia, wymiar sprawiedliwości zniesie wobec jego klienta zastosowany 13 grudnia, czyli w dniu zatrzymania, środek zapobiegawczy w postaci trzymiesięcznego aresztu. - Jestem bardzo zdziwiony tym bardziej, że próbowałem przez 40 minut przekonać sąd, iż zarzuty są źle sformułowane, a po drugie sąd pierwszej instancji się pomylił. Wskazywałem konkretne kwestie i zadawałem precyzyjne pytania pani prokurator, która nie umiała na nie odpowiedzieć. Ponadto nie potrafiła, tytułem ad vocem, przedstawić swojego stanowiska, co do kwestii istotnych dla postępowania i dla stawianych zarzutów - przekonuje obrońca Materli. Były mistrz federacji KSW obecnie przebywa w jednoosobowej celi, w areszcie śledczym przy ul. Młyńskiej w Poznaniu. Zupełnie inną optykę na sprawę przedstawia Sąd Okręgowy w Poznaniu, który rozpoznał zażalenia obrońców na postanowienie Sądu Rejonowego i uznał, że nie zasługują one na uwzględnienie. - Sąd w swoim uzasadnieniu napisał, że zebrany materiał dowodowy rzeczywiście wskazuje na duży stopień prawdopodobieństwa popełnienia przez podejrzanego zarzucanych mu czynów. Sąd również uznał, że zachodzą przesłanki szczególne, a mianowicie obawa, iż podejrzany mógłby utrudnić postępowanie karne, czyli mataczyć, z uwagi na zarzut udziału w zorganizowanej grupie przestępczej o charakterze zbrojnym. Po drugie sąd uznał, iż istnieje przesłanka w postaci obawy utrudniania postępowania, z uwagi na grożącą podejrzanemu surową karę. Dlatego sąd rozstrzygnął, że tylko izolacja zapobiegnie ewentualnie takim działaniom, jak mataczenie, chęć ukrycia się lub ucieczka - tłumaczy sędzia Aleksander Brzozowski, rzecznik prasowy ds. karnych Sądu Okręgowego w Poznaniu. Tym samym sąd zawyrokował, że ewentualne środki wolnościowe nie spełniłyby swojej funkcji, wobec czego niezbędne jest utrzymanie najsurowszego środka zapobiegawczego, w postaci tymczasowego aresztowania. Mec. Łysakowski przyznaje, że liczył się z tym, iż sąd może nie przychylić się do zażalenia, ale optymizm pokładał w czymś innym. - W przypadku tak słabych argumentów po stronie prokuratury, była we mnie wiara, że sąd jednak będzie chciał uchylić ten areszt, niejako mówiąc prokuratorowi: "chcesz mieć areszt, to pokaż dowody". Niestety, tak się nie stało. Nie znajduję uzasadnienia dla premiowania prokuratury, jako strony tego postępowania i dawania jej czasu, aby zgromadziła na tyle mocny materiał dowodowy, by mógł on stanowić podstawę do złożenia aktu oskarżenia. Dzisiaj, w mojej ocenie, każdy sąd, rozpoznający sprawę merytorycznie, nie miałby materiału do tego, aby uznać winę i sprawstwo Michała Materli w zakresie stawianych zarzutów - zżyma się pełnomocnik. - Sąd nie miał tutaj żadnych wątpliwości, że dowody przedstawione przez prokuratora, zwłaszcza dowody w postaci wyjaśnień jednego ze współpodejrzanych, wskazują na bardzo duże prawdopodobieństwo popełnienia tego czynu. Plus jeszcze inne dowody - odpowiada sędzia Brzozowski i dodaje: - Zebrany materiał dowodowy, zgromadzony na etapie postępowania przygotowawczego, oczywiście nie oznacza stuprocentowej pewności sprawstwa. Na tym etapie sąd absolutnie nie przesądza kwestii winy, czyli nie wydaje wyroku skazującego, a zatem pan Michał M. wciąż ma status podejrzanego - zastrzega rzecznik prasowy poznańskiego sądu. Teraz akta sprawy Materli wrócą do Prokuratury Okręgowej w Poznaniu i prokurator będzie kontynuował postępowanie przygotowawcze. Na drodze postępowania może uznać, że dalsze stosowanie tymczasowego aresztu nie jest konieczne i może wydać postanowienie, które przed upływem trzech miesięcy uchyli stosowanie tymczasowego aresztu. To jeden z trzech scenariuszów. Druga możliwość jest taka, że prokurator będzie gromadził materiał i nie zrobi nic, czyli z datą końcową określoną w postanowieniu, tymczasowy areszt się zakończy i podejrzany wyjdzie na wolność z mocy prawa. Trzecia opcja zakłada, że przed zakończeniem okresu 13 marca 2017 roku, do którego areszt został zastosowany, prokurator wystąpi z wnioskiem o przedłużenie tymczasowego aresztowania. W takiej sytuacji decyzję podejmie sąd. Międzyczasie obrońca sportowca będzie gromadził materiały dowodowe. Te muszą być na tyle mocne, aby zdołały przekonać kolejny sąd, że nie będzie podstaw do przedłużenia środka zapobiegawczego. - Pytanie, czy nie będzie tego torpedował prokurator, będący gospodarzem postępowania, który w tak pochopny sposób zdecydował się na zatrzymanie człowieka nadal niewinnego, zrobienie show oraz szopki. Wszystkie moje wnioski dowodowe musi chcieć przeprowadzić, a ewentualne odraczanie ich w czasie, będzie argumentem na kolejne posiedzenie sądu - dodaje mec. Łysakowski. Pełnomocnik Michała Materli, w rozmowie z Interią, zezwolił na używanie pełnego nazwiska zawodnika. Dodał też, że jego klient nie chce chować się za czarnym paskiem na oczach. Artur Gac