Początkowo można było mieć wątpliwości, skąd nagła frustracja po stronie Normana Parke'a, ale powtórki rozwiały wątpliwości. W drugiej rundzie pojedynku o pas mistrza KSW w kategorii lekkiej doszło do nieprzyjemnego incydentu. Mateusz Gamrot faktycznie ugryzł Irlandczyka z Północy w palce, gdy te znalazły się w jego ustach. Niepokonany Polak nie blefował i przyznał, że taka sytuacja miała miejsce. "Oczywiście, ale to było dość instynktowne. Bardzo dużo miałem palców w ustach w tamtym momencie. Ten palec może sam się gdzieś otarł o dolną szczękę, a może instynktownie docisnąłem zęby, bo chciałem zamknąć usta w ferworze walki" - tłumaczył "Gamer" w programie "Puncher" na antenie Polsatu Sport. Słuszną uwagę zwrócił jeden ze współwłaścicieli federacji KSW Maciej Kawulski, że to wydarzenie miało swój ciąg przyczynowo-skutkowy, bo zapewne nie byłoby ugryzienia, gdyby Parke nie włożył palców w usta Polaka. "Przede wszystkim nie wolno wkładać palców do ust, ale widać było na zbliżeniu, że "Gamer" zacisnął usta. Mogło to Brytyjczyka bardzo zaboleć, mogło zirytować. Pamiętajmy, że w walce pracujemy na bardzo wysokim poziomie emocjonalnym" - zaznaczył Kawulski w "Puncherze". Parke też nie potrafił utrzymać nerwów na wodzy i gdy walka została na chwilę przerwana, na prośbę samego Irlandczyka, ten bezpardonowo odepchnął polskiego wojownika. Za oba wybryki sędzia mógł ukarać zawodników odjęciem po jednym punkcie, ale odstąpił od kar indywidualnych. Gamrot wygrał zasłużenie, lecz po raz pierwszy w swojej przygodzie z mieszanymi sztukami walki, zawodnik z rekordem 13-0 przegrał rundę pojedynku. "Gamer" miał w klatce ciężką przeprawę, ponieważ rywal był przygotowany na jego zejścia, całkowicie wytrącając zawodnikowi klubu Ankos MMA atut obaleń i zapasów, z których ten słynie. AG