Polak nie ukrywa, że jego celem jest wdarcie się na sam szczyt wagi lekkiej. Pojedynek z Brazylijczykiem, Diego Ferreirą miał być ku temu poważnym krokiem. Nasz reprezentant uznawany był za faworyta starcia. Mateusz Gamrot dotąd w UFC walczył trzykrotnie: przegrał z Guramem Kutateladze i pokonał Scotta Holtzmana i Jeremy’ego Stephensa. Ostatni pojedynek stoczył w czerwcu. Przed odbywającym się nocą z soboty na niedzielę polskiego czasu starciem był niezwykle zmotywowany. Odliczał dni do, jak to określał, "wojny". Mateusz Gamrot z kolejną wygraną Pierwszą minutę walki zdominowały kopnięcia, rozdzielane "sprawiedliwie" przez obu wojowników. Brazylijczyk jakby czaił się, by obalić naszego rodaka, ale nijak nie mógł znaleźć na to sposobu. W końcówce rundy mocny, lewy cios trafił Ferreirę, którego taki obrót spraw wyraźnie zdezorientował. Ostatnie sekundy były jeszcze ofensywnym pokazem rywala Gamrota, który jednak premierową odsłonę przegrał.W drugiej rundzie Gamrot znakomicie obalił rywala. To udane otwarcie szybko zmieniło się jednak w wyraźnie zwolnienie tempa - Polak wydawał się zaczynać odczuwać kondycyjnie trudy starcia. Na szczęście, była to zasłona dymna - przy siatce, w zwarciu posłał rywalowi niezwykle mocny cios kolanem, kończąc pojedynek. Dla naszego rodaka to trzecie kolejne zwycięstwo w UFC. - Jestem najlepszy. Jestem problemem dla każdego w tej dywizji - mówił "Gamer" do kamery bezpośrednio po starciu.TC