- Mam strasznego pecha w życiu, ale wierzę, że już teraz karta się odwróci i dla mnie i mojej rodziny zaświeci słońce. Przed walką z Michałem Piwowarskim zmarł mój tata, a niedawno odeszła też siostra Ania. Tak bardzo chciała pojechać na moją walkę... Niestety nie zdążyła. Ale zawsze mi kibicowała i wspierała. Wiem, że obejrzy mój występ, a ja zadedykuję jej zwycięstwo. Aniu, to dla Ciebie! Mam teraz podwójną motywację, aby ciężko trenować i wygrywać - powiedział wzruszony 37-letni wojownik Marcin Kalata. We wtorek, kiedy rozmawialiśmy, Marcin był po treningu, w licznej grupie m.in. z Janem Błachowiczem wszedł na Kasprowy Wierch. Na wieczór zaplanowany był w Nowym Targu kolejny trening, razem z zawodnikami WCA. - Przygotowuję się do walki z Damianem Olszewskim, jakby to był bój o Mistrzostwo Świata. Tak bardzo mi zależy. Słyszę z każdej strony, że Damian jest pogromcą Erko Juna, ale kim jest i z kim wygrał ten zawodnik z Bośni i Hercegowiny? Nie przesadzajmy, że to jakaś gwiazda. Dlatego zwycięstwo Olszewskiego nie robi na mnie żadnego wrażenia. Wygrana jak wygrana, nic specjalnego. Teraz to ja potrzebuję dwóch zwycięstw, by stanąć ponownie w szranki z Filipem Stawowym (7-1, 7 KO). Bardzo chcę tego rewanżu - podkreślił zawodnik pochodzący z Bańskiej Niżnej, a mieszkający w Murzasichle. Zobacz Interia Sport w nowej odsłonie! Sprawdź! Tak się złożyło, że 12 lutego na gali Tomasza Babilońskiego będzie walczył też Filip "Czołg" Stawowy, a jego rywalem w eliminatorze do pojedynku do pas organizacji Babilon MMA Kevin Szaflarski (9-1, 4 KO, 4 SUB). Co ciekawe Kevin Szaflarski z kolei wygrał w tamtym roku z Damianem Olszewskim. - Oczywiście, nie życzę źle Kevinowi, ale gdyby z jakiegoś powodu nie mógł walczyć z Filipem, to jestem gotowy go zastąpić. Jestem zdeterminowany, by pokonać Stawowego. Idę na całość i nikt mnie nie powstrzyma! Czekam tylko na telefon od menedżera i wchodzę do klatki. A jeśli nie w następny piątek, to najpóźniej za kilka tygodni - zapowiedział Marcin Kalata. Do pierwszej walki górala Kalaty z trenującym w Wielkopolsce Stawowym doszło we wrześniu na Babilon MMA 16. Pojedynek został przerwany pod koniec 1 rundy... - I właśnie o to mam "ale", bo został przerwany zbyt wcześnie. To była pochopna decyzja sędziego, bo nie byłem ani naruszony, ani podłączony czy przyćmiony, tym bardziej nie było zagrożone moje zdrowie i życie. Jestem przekonany, że błędna decyzja odebrała mi zwycięstwo. Nie mówię, że Filip mnie nie trafił, bo trafił, ale to ja byłem lepszy w 1 rundzie i powinienem wygrać. Przecież trafiłem obrotówką na wątrobę i wystarczyło zachować zimną głowę i dokończyć dzieła zniszczenia. Tymczasem zagotowałem się i nie uderzałem dalej na dół, to był błąd - ocenił Marcin Kalata. Wielokrotny medalista Mistrzostw Świata i Europy w amatorskim MMA jest zdeterminowany, by wygrać 12 lutego i wkrótce zrewanżować się Filipowi Stawowemu, ale też Michałowi Piwowarskiemu. Do walki z tym drugim wyszedł rozbity po śmierci ojca i z bardzo poważną kontuzją kolana. - Nie odbieram zasług Michałowi, bo to świetny parterowiec, ale znam swoją sportową wartość i wiem, że stać mnie na wygrywanie z Piwowarskim i Stawowym. Z pomocą bliskich, których już nie ma między nami, będą starał się przenosić "góry" - zaznaczył Marcin Kalata. Oprócz dwóch walk w wadze ciężkiej, na gali Babilon MMA 19 dojdzie do innych interesujących pojedynków: 61 kg: utytułowana kickboxerka Róża Gumienna (3-0, 2 KO, 1 SUB) - Ekaterina Shakalova (3-1, 1 KO, 1 SUB), 77 kg: Mateusz Głuch (8-6, 3 KO, 1 SUB) - Kamil Kraska (5-1, 2 KO, 3 SUB), 66 kg: Hubert Lotta (2-1, 1 SUB) - Piotr Kacprzak (3-3, 2 SUB).