Nie ma wątpliwości, że 20-letni Held to wielki talent. W tak przekrojowym sporcie, jakim jest MMA rzadko zdarza się, by wielkie sukcesy odnosili wojownicy w tak młodym wieku. Wychowanek Bastionu Tychy przebojem wdarł się do czołówki swojej kategorii wagowej, chociaż pierwszą walkę stoczył jako nastolatek. - Zacząłem walczyć profesjonalnie jak miałem 16 lat. Jak miałem 17 lat walczyłem z rywalami dwa razy starszymi od siebie - relacjonuje Held w rozmowie zamieszczonej na oficjalnej stronie internetowej Bellatora. Chociaż w klatce siał postrach, sam bał się powiedzieć mamie, że został zawodowcem. - Mama nie wiedziała o tym, że walczę dopóki nie zobaczyła mojej walki w telewizji. Przed każdą walką mówi mi: uważaj na siebie, nie zrób sobie krzywdy - mówi finalista prestiżowego turnieju Bellatora. Held specjalizuje się w brazylijskim jiu-jitsu. Jego znakiem firmowym są techniki kończące. Kiedy założy rywalowi dźwignie, to już nie puszcza, dopóki ten się nie podda. Czasami, kiedy przeciwnik jest zawzięty, dochodzi do poważnych kontuzji. - Mama widziała, jak łamię przeciwnikowi nogę w walce. Wytłumaczyłem jej, że to nie było celowo. Doszło do złamania, bo nie chciał odklepać. Nie lubię dźwięku łamanej nogi, to obrzydliwe. Ale czasem się zdarza. Nie chce nikomu robić krzywdy, ale jak rywale nie chcą się poddać, to nie mam innego wyjścia - podkreśla Held. W wielkim finale turnieju Bellatora w wadze lekkiej rywalem Polaka będzie starszy o 13 lat Dave Jansen. Doświadczony Amerykanin nie przegrał od sierpnia 2010 roku. Łącznie stoczył 20 zawodowych walk, z których wygrał aż 18. Podobnym bilansem może pochwalić się Held. Zawodnik będący nadzieją polskiego MMA ma na koncie 15 zwycięstw i dwie porażki. Finałowe starcie odbędzie się 14 grudnia w Stanach Zjednoczonych. - Odkąd miałem 16 lat marzyłem o tym, żeby zostać mistrzem. Chce zawieźć pas mamie do Polski. Mamo kocham Cię, będę mistrzem dla Ciebie - dodaje, miejmy nadzieję, przyszły mistrz Bellatora w wadze lekkiej. Zobacz półfinałową walkę Marcina Helda z Richem Clementim