- Scott miał dobry plan i w ogóle nie spodziewałem się, że będzie szedł do parteru. Ja miałem od razu iść po dźwignie, a gdyby nie wyszło, to miałem wstawać. On jednak bardzo mocno mnie trzymał. Zawiodły tu dwa elementy. Przede wszystkim miał dobrą taktykę, a fizycznie czułem, że jestem słabszy od niego. Jednak został mi ten stary styl, żeby leżeć na plecach, gdy ktoś mnie obala i tam próbować uderzać, skręcać się po dźwignie. On jednak wszystko blokował i najwyżej jakieś ciosy wchodziły. Gdy próbowałem wstać, to już fizycznie nie miałem siły. Ten moment mnie zawiódł i nad tym trzeba popracować - powiedział. Chalidow nie zamierza się jednak poddawać i chce kontynuować swoją karierę w MMA. Byłego mistrza nie interesują jednak walki z Polakami. - Teraz przegrywając dwie walki z mistrzem półciężkiej i mistrzem średniej pozostaje pytanie, czy ludzie nadal będą chcieli oglądać pojedynki z moim udziałem w "main eventach"? Może tak. A co dalej? Ja dalej będę polepszał swoje umiejętności. Ja postanowiłem, że będę walczył raz w roku i te kolejne pół roku poświęcę na douczanie się. Nie, nie chcę walczyć z Polakami (Michał Materla - dop. red.). Ja chcę walczyć z zawodnikami zza granicy i skończmy temat walk z Polakami - stwierdził.