Jakkolwiek okrutnie brzmi określenie "dziecko wojny", tak niestety wpisuje się w życiorys Mameda Chalidowa, urodzonego w stolicy Czeczenii przyszłego wojownika w oktagonie MMA. Damian Soból zabity w Strefie Gazy. Jednoznaczna reakcja Mameda Chalidowa Tak naprawdę życie mogło napisać zupełnie inny scenariusz i Chalidow, po opuszczeniu za namową rodziców zrujnowanego pierwszą wojną czeczeńską kraju, zdobywszy wykształcenie w Polsce wraz z innymi swoimi rodakami mógł wrócić do ojczyzny i chcieć ją, wspólnymi siłami, odbudować. Ta jedna z koncepcji nigdy się nie zrealizowana, ponieważ w 1999 roku wybuchł kolejny konflikt zbrojny, nazwany drugą wojną czeczeńską. Agresorem była, a jakże, Federacja Rosyjska, a działania, później mające wymiar bardziej partyzancki, trwały przez dekadę. Te wszystkie doświadczenia nie pozostały bez wpływu na psychikę Mameda Chalidowa, o czym kiedyś obszernie mi opowiadał w "Gazecie Krakowskiej". - Śniło mi się, że przedzieramy się przez bombardowane miasto, a dookoła stoją rosyjscy żołnierze, którzy do nas strzelają. Mnóstwo razy dręczył mnie taki obraz - sięgnął do bolesnej przeszłości, a po tym wyznaniu na dłuższą chwilę zawiesił głos. Co szalenie cenne, te demony nie zdegradowały osobowości asa polskiego MMA, już od dawna polskiego obywatela. Nie dość, że trwale nie okaleczyły jego psychiki, to jeszcze podniosły poziom współczucia i empatii. Od naszej rozmowy minęły lata, właściwie już pełna dekada, a na świecie nic się nie zmienia. Konflikty zbrojne nie wygasają, a dodatkowo doszły dwa kolejne dramaty, od 24 lutego 2022 roku regularna wojna na Ukrainie, a w październiku 2023 roku potwornie zaogniła się sytuacja w Strefie Gazy. Ktoś, kto śledzi media społecznościowe Chalidowa, ten spostrzega, że wojownik bez przerwy zamieszcza materiały, które dotykają tej krwawej tematyki. Jeśli chodzi o sytuację w Strefie Gazy, to można odnieść wrażenie graniczące z pewnością, że Chalidow wpisuje się w ten ogromny front, który przekonuje, że reakcja Izraela na okrutny atak z 7 października zbrojnego skrzydła Hamasu stała się zupełnie nieproporcjonalna. Nawałnica Al-Aksa miała pochłonąć tysiąc ludności izraelskiej, ale od tego czasu Izrael pozostaje w niesłabnącej ofensywie, zrównując z ziemią to terytorium, a liczby ofiar po stronie ludności cywilnej Palestyny nie sposób się doliczyć. Izraelska inwazja doprowadziła do nieopisanej tragedii, bowiem w prawie międzynarodowym jest jasno powiedziane, że konwoje humanitarne są nietykalne. Tymczasem, w wyniku nalotu w Strefie Gazy, śmiercionośny pocisk trafił w samochód z wolontariuszami organizacji World Central Kitchen, a jedną z ofiar jest Polak Damian Soból z Przemyśla. Nie do zaakceptowania były pierwsze reakcje strony izraelskiej, mówiące o "incydencie", czy "okazjonalnej tragedii" - jak wypalił ambasador Izraela w Polsce Yacov Livne w Kanale Zero. Dobrze, że tragicznej sprawie w końcu zaczęła być nadawana właściwa narracja i bieg zdarzeń. Niemniej ten potworne skandal także bardzo poruszył Mameda Chalidowa, który w swoim najświeższym materiale na Instagramie przy tej sprawie wyraził swoje oburzenie i kompletne niezrozumienie. Zwrócił uwagę na niewłaściwe przykładanie miary do śmierci polskiego obywatela.