Wywiad z Chalidowem przeprowadził żurnalista rosyjskiego dziennika "Sport-Express". W trakcie rozmowy jeden z najpopularniejszych wojowników mieszanych sztuk walki w Polsce mówił między innymi o tym, dlaczego odrzucił znakomitą finansowo ofertę amerykańskiej organizacji UFC. Jednak, z punktu widzenia zniecierpliwionych kibiców, najistotniejsze słowa padły w kontekście planowanego powrotu do klatki. Mistrz KSW w wadze średniej, którego kontrakt z największą w Polsce federacją wygasł, ogłosił, że nieprędko wróci do klatki. Mający rodzinę i dom w Olsztynie sportowiec powiedział, że nie wróci do walk w klatce przynajmniej do września. O tym, że również taki scenariusz może zostać wcielony w życie, <a href="http://eurosport.interia.pl/mma/news-mamed-chalidow-zmienil-zdanie-tylko-u-nas-wyznanie-mistrza,nId,2451933" target="_blank">Chalidow nadmienił w ostatniej rozmowie z Interią, która odbyła się w połowie października</a>. Wówczas gwiazdor KSW z całą stanowczością podkreślił, że nie rozstaje się z mieszanymi sztukami walki. - Kariery nie kończę, zresztą nigdzie nie mówiłem, że odchodzę ze sportu. Kwestia tyczy się zaś tego, czy już za kilka miesięcy będę gotów, by rozpocząć przygotowania do walki, czy zrobię to dopiero, powiedzmy, za rok. O to tu chodzi. Może stać się tak, że zrobię sobie dłuższą przerwę - wyjaśnił Chalidow. O sprawach, które od kilku miesięcy wpływają na decyzję Mameda, strapiony wojownik nie chciał mówić publicznie. Otwarte pozostaje pytanie, dla jakiej federacji po wznowieniu kariery będzie walczył charyzmatyczny zawodnik. W grę wchodzi, jeśli nic się nie zmieni, dalsze reprezentowanie barw KSW, macierzystej ACB lub łączenie występów na galach obu federacji. W ostatnim pojedynku, w maju podczas gali na PGE Narodowym, Chalidow pokonał jednogłośnie na punkty Borysa Mańkowskiego (19-6, 3 KO, 7 SUB), ale po walce został wygwizdany przez część fanów. - Jest teraz taka sytuacja w Europie związana z antyislamskimi nastrojami. I okazało się, że na trybunach było kilka tysięcy kibiców piłkarskich - stwierdził Chalidow. - Czy z Legii? - dopytał dziennikarz. - Tak. Oni kojarzą się z ruchem narodowców. Umówili się, że niezależnie od tego, co stanie się w oktagonie, będą na mnie gwizdać. Nie wiedziałem o tym przed pojedynkiem. Podczas gali było 56 tysięcy widzów, większość była do mnie pozytywnie nastawiona, ale po walce większość z nich już wyszła. Na Facebooku, gdzie podziękowałem kibicom za wsparcie po walce, dostałem takie wyrazy poparcia, jakich nigdy wcześniej nie dostałem - odparł Mamed. Art