Dla Łukasza Rajewskiego było to "być albo nie być" w organizacji KSW. Poznaniak wracał po dwóch porażkach, więc kolejne potknięcie mogło równać się ze zwolnieniem z organizacji KSW. Tym razem przeciwnikiem reprezentanta Czerwonego Smoka był Sahil Siraj. Polak od początku dyktował warunki w klatce, będąc bardzo ruchliwym w stójce. Dwukrotnie "podłączył" Szweda, który padał na matę. Za trzecim razem Siraj był mocno zamroczony, a "Raju" dokończył dzieła, wygrywając przed czasem. Zobacz: Wielki skandal na gali MMA we Francji! Polak w roli głównej Chwilę później do klatki weszli Rafał Kijańczuk i Marc Doussis. Tutaj pewne było, że starcie skończy się przed czasem. Niemiec rozpoczął bardzo eksplozywnie i agresywnie. Polak przetrwał jednak to natarcie i wyczekał na swoją szansę w parterze. W drugiej minucie pierwszej rundy "Kijana" znalazł się w dosiadzie zza placów. Właśnie z tej pozycji zasypał rywala ciosami, a sędzia przerwał pojedynek. Po walce Kijańczuk do walki wyzwał autora najszybszego nokautu w historii KSW, Ukraińca Bogdana Gnidko. Wyniki gali KSW można śledzić pod tym linkiem.