Szostak wraca do federacji po ponad dwóch latach. W maju 2019 roku, na gali KSW 49 w pierwszej rundzie znokautował go Erko Jun.W pojedynku z Szymonem Kołeckim Szostak też jest skazywany na porażkę. Ma jednak nadzieję, że uda mu się zaskoczyć rywala. Uporał się z urazem i w kwietniu, na gali EFM Show 1, przed czasem pokonał Radosława Słodkiewicza. Chce iść za ciosem i sobotnią walkę zakończyć zwycięstwem. Michał Przybycień, Interia: - Z powodu walki z Szymonem Kołeckim ominęły cię wakacje. Akop Szostak: - Po ostatniej walce stwierdziłem, że nie robię odpoczynku, tylko potrenuję chwilę dłużej. Miałem jechać razem z "Jurasem" i "Szpilą". - Wyszło tak, że oni kończyli swoje walki, a ja byłem przymierzany do swojej, więc ominęły mnie wakacje, ale mam nadzieję, że żadne obostrzenia nie pokrzyżują mi kolejnych planów. Ostatnią walkę stoczyłeś w kwietniu. Wolisz mieć krótsze przerwy między walkami, jak teraz, czy mieć więcej czasu na przygotowania? - Po ostatniej walce zrobiłem sobie cztery dni wolnego. Walka była w piątek, a już w środę poszedłem na sparingi. Pojedynek nie był jednak wymagający. Nawet jeden cios nie doszedł do głowy, nic mi się nie stało. To nie była inwazyjna walka, więc mogłem sobie pozwolić na szybki powrót do treningu. - Czuję się trochę zmęczony, ale to jest zmęczenie kontrolowane. Przygotowania przebiegły bardzo pomyślnie, ale były długie. Nieważne, co się wydarzy, nie ma możliwości, żeby kolejna walka była przed listopadem. Przed kwietniową walką z Radosławem Słodkiewiczem miałeś jednak prawie 2 lata przerwy. - Przerwa była spowodowana przede wszystkim kontuzją. Mam problemy z kręgosłupem. Dalej one występują, ale dzięki pomocy lekarzy udało mi się to opanować i jest znacznie lepiej. - Wróciłem do treningu. Nie myślałem, że będę mógł wrócić do zawodowego sportu, ale przynajmniej robiłem lekkie treningi, bardziej rekreacyjne, jako dodatek do swojej codzienności. Z tygodnia na tydzień było coraz lepiej. Robiłem badania, a lekarze dawali zielone światło, na walkę. Dlatego mój menadżer Artur Ostaszewski i trener Robert Jocz mówili, że pomimo iż lekko trenuję, ich zdaniem robię progres i warto byłoby jeszcze spróbować, zaryzykować. Myśleliśmy o tym, żeby zrobić chociaż jedną walkę. Jeśli kontuzja mi nie pozwoli, to może chociaż po przegranej się pożegnać. Pojawił się temat tej kwietniowej walki, ale już w trakcie przygotowań wiedziałem, że na jednej się nie skończy, bo MMA to jest piękny sport. Wbrew pozorom nie jest to sport indywidualny, tylko bardziej drużynowy. Jest klub, sparingpartnerzy, menadżer. Jesteśmy jedną wielką ekipą. Sam ten klimat ciągnie człowieka do tego, że chce to robić. Przed kontuzją walczyłeś już w KSW. Jak wygląda sytuacja z twoim kontraktem? Czy w czasie twojej absencji wygasł i podpisałeś nowy, czy jest to kontynuacja poprzedniej umowy? - Jest to zupełnie nowy kontrakt, na kilka walk. Wiem, że w tym roku dostanę na pewno jeszcze jeden pojedynek. Będzie to bliżej końca roku, listopad, grudzień. Po ostatniej walce też mówiłem, że będę robił wakacje, ale tak się nie stało. Zobaczymy więc, co przyniesie jutro. Na razie grunt to zrobić walkę w sobotę. Zrobić wszystko, co jest możliwe, najlepiej ją wygrać i zrobić to po swojemu, realizując plan trenerów. - Dalej będziemy myśleć. Sporo zależy od wyniku. Jak przegram, nic nie tracę. Jak wygram, to moja pozycja będzie zupełnie inna, więc też pomysły na walkę będą inne niż teraz. Szymon Kołecki to najtrudniejszy rywal w twojej karierze? - Zdecydowanie tak. Biorę pod uwagę wszystkich, nieważne czy wygrałem, czy przegrałem. To na pewno najbardziej wymagający rywal, jakiego miałem, ale mój staż w MMA też jest coraz dłuższy. - O co w życiu chodzi, jeśli nie o to, żeby podnosić poprzeczkę i się sprawdzać? Wychodzę z założenia, że biorę bardzo duże wyzwanie. On zresztą bił się już z dwoma moimi kolegami klubowymi, którzy są bardzo mocni. Po prostu chcę zobaczyć, jaki jest mój poziom i jak wypadnę na tle takiego zawodnika. Z czego wynika wasza wzajemna niechęć? - Zaczęło się to ponad trzy lata temu. On mówił, że chciałby się ze mną bić. Swoje jeszcze trochę zaplecze, jego trener dzwonił, żeby namówić mnie na walkę. Ja wtedy powiedziałem "nie", ale on w wywiadach powtarzał, że chciałby się bić. Troszeczkę prowokowali. Ja też się trochę zirytowałem. Powiedziałem kilka słów za dużo i od tego się zaczęło. Trochę przypomina to konflikt Kołeckiego z "Jurasem" - Zawsze konflikt jest obustronny. Cieszę się, że nie ja go zacząłem. Mogłem jednak powiedzieć parę słów mniej. - Uważam, że po ogłoszeniu tej walki zachowuję się normalnie, z klasą. Mojego rywala kilka razy wyobraźnia poniosła. Trochę się gubi w swoich wersjach, ale nie rozliczajmy go za słowa, tylko za czyny, za to, co zrobi w sobotę. Docelowo widzisz się w kategorii półciężkiej? Jesteś jednym z niższych zawodników w tej wadze. Czy byłbyś w stanie zejść z wagą do 84 kliogramów? - Myślę, że nawet w 84 będę jednym z niższych, bo wzrost, to nie jest mój atut. - Mocno się nie odchudzałem, nie głodziłem, nie odwadniałem, a w tej chwili brakuje mi 700 gramów, gdzie w dobę zawodnicy robią po 6 kilogramów spokojnie. Myślę więc, że 84 kilogramy są w moim zasięgu. Potrzebowałbym tylko chwilę czasu, żeby na spokojnie się przygotować. Nie tak jak teraz, gdy dowiedziałem się o walce ok. miesiąc wcześniej. Potrzebowałbym pełnych przygotowań, żeby tę wagę zrobić. I nie odpalić się w wakacje, bo jak zaraz moje wakacje się zaczną i tak się stanie, to trzeba będzie zbijać do 93, a nie do 84 kilogramów. To czy zostaniesz w tej kategorii zależy też pewnie od wyniku walki z Kołeckim. W przypadku zwycięstwa będziesz celował w rewanż z Erko Junem? - Myślę, że niezależnie od wyniku bym w niego celował. Szymon jest znacznie wyżej niż Erko. Mariusz Pudzianowski wygrał z Erko, a Szymon wygrał z Mariuszem. Pamiętajmy, że Erko też jest po dwóch przegranych. Jego pozycja nie jest tak mocna, jak była, ale może się nie zgodzić. Nie będę go obrażał. Szanuję go, bo wygrał walkę ze mną. Nie mam żadnych negatywnych emocji w stosunku do niego. Jak on się zgodzi i włodarze również, to super, ale najpierw Szymon, a później uprzejmości z innymi zawodnikami. Rozmawiał Michał Przybycień Gdzie obejrzeć KSW 62? Transmisję na żywo w jakości Full HD będzie można obejrzeć m.in. w serwisie Ipla.tv. Gala dostępna jest na Smart TV, komputerach i urządzeniach mobilnych. Dostęp do wydarzenia można wykupić płacąc BLIKiem, przelewem lub kartą. Kliknij i zagwarantuj sobie dostęp już teraz! TUTAJ »