Przygodę z zawodowym MMA Kołecki rozpoczął w 2017 roku. Miał wtedy za sobą znakomitą karierę sztangisty oraz prezesurę w Polskim Związku Podnoszenia Ciężarów. Wydawało się, że zawodnik, który tak późno rozpoczyna rywalizację w mieszanych sztukach walki, nie ma większych szans na osiągnięcie spektakularnych rezultatów. Początek kariery Kołeckiego był jednak obiecujący. W pierwszych sześciu walkach odniósł sześć zwycięstw, a wszystkie jego walki kończyły się w pierwszej rundzie. Pierwszą porażkę w zawodowym MMA były olimpijczyk poniósł w sierpniu 2018 roku na gali Babilon MMA 5 z rąk Michała Bobrowskiego (8-0, 2 KO, 3 SUB). Kołecki przegrał jednogłośną decyzją sędziów, lecz sam pojedynek był dość wyrównany. Była to pierwsza i jak dotąd jedyna walka byłego sztangisty, która potrwała pełne trzy rundy. Następną szansę otrzymał już od KSW. Pod koniec 2018 roku największa polska organizacja ogłosiła hitowe zestawienie Szymona Kołeckiego z Mariuszem Pudzianowskim (13-7, 8 KO). Starcie zostało zakontraktowane w limicie kategorii ciężkiej. Pojedynek był co-main eventem gali KSW 47. Przed walką za wyraźnego faworyta uchodził "Pudzian". Na korzyść zawodnika z Białej Rawskiej przemawiała ogromna siła fizyczna oraz większe doświadczenie w klatce. Od początku walki można było odnieść wrażenie, że w elemencie siłowym Kołecki wcale nie odstaje od legendarnego strongmana. Szczególnie zauważalne było to w walce w klinczu przy siatce. W końcówce pierwszej rundy Kołecki zdecydował się sprowadzić rywala do parteru. Próba zakończyła się powodzeniem. Chwilę później Pudzianowski poddał walkę. Okazało się, że "Pudzian" nabawił się urazu mięśniowego, który uniemożliwił mu kontynuowanie walki. Kołecki zaliczył udany debiut w KSW. Kolejną okazję do zaprezentowania się w klatce największej polskiej organizacji były sztangista otrzymał w grudniu 2019 roku. Wówczas Kołecki stanął do walki z Damianem Janikowskim (5-3, 3 KO, 1 SUB). Dwaj medaliści olimpijscy zmierzyli się w umownym limicie do 91,5 kg. Tym razem przewaga siły fizycznej była po stronie Kołeckiego. W końcu Janikowski nominalnie jest zawodnikiem kategorii średniej. Walka toczona była w szybkim tempie. Janikowski próbował kontrolować walkę przy siatce i atakował charakterystycznymi dla siebie rzutami rodem z zapasów. To kosztowało sporo sił zawodnika z Wrocławia. Kołecki wykorzystał to w drugiej rundzie i zasypał rywala gradem ciosów, po którym sędzia przerwał walkę. Było to jego ósme zawodowe zwycięstwo i jednocześnie ósme przed czasem. W 2020 roku Kołecki nie stoczył ani jednej walki. Dwukrotnie miał walczyć z Łukaszem Jurkowskim (17-11, 7 KO, 4 SUB), lecz za pierwszym razem kontuzja wyeliminowała "Jurasa", zaś za drugim razem urazu szyi doznał Kołecki. Dotąd w KSW Kołecki wygrywał z głośnymi nazwiskami. Tym razem przyjdzie mu zmierzyć się z zawodnikiem posiadającym nieporównywalnie większe doświadczenie w MMA. Wystarczy wspomnieć, że Kołecki ma na koncie dziewięć walk w tej formule, zaś Zawada ma ich aż 45. "King Kong" to uznana marka w europejskim MMA. W swoim ostatnim pojedynku zawodnik UFD Gym pewnie pokonał weterana UFC Thiago Silvę (21-9, 15 KO, 1 SUB). KSW 58 odbędzie się już w najbliższą sobotę. Starcie Kołecki - Zawada będzie co-main eventem gali. W walce wieczoru rękawice skrzyżują Salahdine Parnasse (14-0-1, 2 KO, 4 SUB) i Daniel Torres (11-4, 5 KO, 1 SUB). Stawką ich pojedynku będzie tytuł mistrza KSW w kategorii piórkowej. mtu Gdzie obejrzeć KSW 58? Transmisję na żywo w jakości Full HD będzie można obejrzeć m.in. w serwisie Ipla.tv. Gala dostępna jest na Smart TV, komputerach i urządzeniach mobilnych. Dostęp do wydarzenia można wykupić już teraz płacąc BLIKiem, przelewem lub kartą. Kliknij i oglądaj pierwsze starcie w tym roku!