Federacja KSW konsekwentnie buduje swój produkt według określonego modelu biznesowego. Nie inaczej jest w przypadku gali KSW 41, która odbędzie się w katowickim Spodku. Choć termin zaplanowanego na 23 grudnia eventu początkowo mógł budzić wątpliwości co do sensowności wyboru i niósł za sobą ewentualne ryzyko gorszej sprzedaży biletów, to Martin Lewandowski i Maciej Kawulski przygotowali na tyle dobrą kartę, że ponownie odniosą finansowy sukces. KSW po raz kolejny w swojej historii postanowiło zorganizować walkę "dziwolągów". W przeszłości nie brakowało m.in. byłego pięściarza Erica "Butterbean" Escha, który zmierzył się z Mariuszem Pudzianowskim, bądź amerykańskiego futbolisty mającego za sobą udaną karierę w Japonii, Boba Sappa. On również musiał uznać wyższość "Pudziana". Teraz po raz pierwszy na gali KSW zobaczymy człowieka, który w praktycznie żaden sposób nie był związany ze sportami walki, a dużą popularność zyskał dzięki drugoplanowym rolom w świetnie sprzedających się filmach rozrywkowych. Potwór i Strachu To nie będzie pojedynek, na który czekają fani prawdziwego MMA. Nie zmienia to faktu, że mnóstwo ludzi wykupi transmisję w systemie pay per view, by zobaczyć w akcji Pawła "Popka Monstera" Mikołajuwa i Tomasza "Stracha" Oświecińskiego. To magnes dla osób, dla których konfrontacje z udziałem Borysa Mańkowskiego, Klebera Koike Erbsta czy Romana Szymańskiego są jedynie dodatkiem. Choć oczywiście nie zabraknie głosów, że "Freak Fighty" szkodzą dyscyplinie, to właśnie dzięki Pudzianowskiemu MMA w Polsce stało się popularne, a szersza publiczność poznała takich zawodników, jak Mamed Chalidow, Michał Materla czy obecnie rywalizujący w UFC Jan Błachowicz. Nie ma również wątpliwości, że na plecach "Popka" i Oświecińskiego jeszcze bardziej do góry pójdą akcje Mańkowskiego i spółki. "Popek" stoczył pierwszą walkę dla KSW rok temu, gdy od razu został wrzucony na głęboką wodę i szybko przegrał z Mariuszem Pudzianowskim. Natomiast w maju na wielkiej gali na Stadionie Narodowym w Warszawie błyskawicznie rozprawił się z kulturystą Robertem Burneiką. Nie był to jednak rywal, który poważnie podchodził do treningów i wyszedł przede wszystkim po wypłatę. 44-letni debiutant Co można powiedzieć o najbliższym przeciwniku "Króla Albanii"? Oświeciński w młodości trenował judo, później postawił na ciężary. MMA na dobre trenuje od sześciu miesięcy i zadebiutuje w wieku 44 lat. Co więcej, w listopadzie musiał odejściu z klubu WCA prowadzonego przez Roberta Jocza. Nieoficjalnie wiadomo, że powodem była niejasna przeszłość człowieka znanego głównie z filmów Patryka Vegi. Prawdopodobnie poszło o fakt, że współpracował z policją, a jego obecność w klubie negatywnie wpływała na atmosferę. W takich okolicznościach, zwłaszcza pod koniec przygotowań, trudno wypracować odpowiednią formę. Na medialnym treningu w Warszawie Oświeciński wyglądał na ociężałego, ale w wywiadach podkreślał, że to jedynie zasłona dymna i chce, żeby "Popek" wiedział o nim jak najmniej. W tym pojedynku pewne jest tylko jedno - nie potrwa na pełnym dystansie. Choć Mikołajuw zapewnia, że jest gotowy na trzy rundy, to prędzej padnie ze zmęczenia niż wytrzyma w klatce aż 15 minut. Oświeciński będzie miał problem z wyjściem do drugiej rundy. To również raper z Legnicy jest faworytem tego starcia, ale bukmacherzy nie widzą w nim zdecydowanego pewniaka. Największe atuty "Popka"? Doświadczenie i znajomość walki w klatce. Nie zmienia to jednak faktu, że na "Popku" spoczywa większa presja - porażka będzie oznaczała, że w tym sporcie nie ma dla niego większej przyszłości. Japońskie korzenie Kawulski i Lewandowski nigdy nie ukrywali, że ich wzorem do naśladowania była nieistniejąca już japońska federacja Pride. To stamtąd zaczerpnęli biały ring, wprowadzili efektowną formę przedstawiania zawodników przed rozpoczęciem gali, a nawet stworzyli hymn KSW. Na tym oczywiście nie koniec - właściciele KSW zdawali sobie sprawę, że potrzebują magnesu, by przyciągnąć publiczność. Pozyskanie Pudzianowskiego okazało się strzałem w dziesiątkę i każda kolejna gala cieszyła się coraz większą popularnością. Jednak to w Japonii po raz pierwszy postawili na "freaków" z prawdziwego zdarzenia. To tam pod egidą K-1 w MMA zadebiutował pochodzący z Nigerii komik Bobby Ologun (2-2). To również tam walkę stoczył japoński aktor od czasu do czasu trenujący brazylijskie jiu jitsu Ken Kaneko (0-3). Także sumita Akebono (0-4) spróbował swoich sił w mieszanych sztukach walki ale z marnym skutkiem. Jednak największy sukces odniósł wspomniany na początku Sapp, który zadebiutował w 2002 roku i przez pewien czas udanie rywalizował w MMA i K-1. Do historii przeszła jego walka z ówczesnym mistrzem federacji Pride Antonio Rodrigo Nogueirą, którą na stadionie w Tokio oglądało ponad 90 tysięcy fanów. Były amerykański futbolista przegrał przez dźwignię w drugiej rundzie, ale wcześniej rzucał przeciwnikiem niczym lalką i zostawił po sobie bardzo dobre wrażenie. Niestety od 2005 roku było coraz gorzej, Sapp zaczął przegrywać, a jego problemem była mała tolerancja na ból, co szybko zauważyli jego przeciwnicy. W 2012 roku Amerykanin przegrał na KSW 19 z Pudzianowskim w zaledwie 40 sekund. O której start? Pojedynek "Popka" ze "Strachem" prawdopodobnie będzie drugą walką wieczoru KSW 41. Zawodnicy najwcześniej wejdą do klatki około godziny 23. Piotr Onami