Kibice, a zwłaszcza męska część publiczności, zapewne mieli twardy orzech do zgryzienia. Wybór wydawał się nie być sprawą prostą, bo każda z sześciu kobiet "grzeszy" urodą i ma swoje walory. Toteż tym ciekawej zapowiada się ostateczny wynik zabawy, której celem jest wyłonienie finałowej czwórki, która będzie błyszczeć przy klatce oraz u boku zawodników. W walce wieczoru zmierzy się dwóch mistrzów KSW: czempion wagi średniej i największy gwiazdor polskiego MMA Mamed Chalidow oraz posiadacz pasa w kat. półśredniej Borys Mańkowski, mający zadatki na przyszłą gwiazdę. Głosowanie zakończyło się w poniedziałek. Obecnie trwa zliczanie głosów. Na potrzeby zabawy utworzono specjalne głosowanie, które odbywało się m.in. na oficjalnym profilu "KSW Ring Girls" na Facebooku. Ten polubiło już ponad 31 tysięcy fanów. Zasady głosowania były proste: przy każdej z sześciu kandydatek umieszczono tzw. emotikonę, którą należało zaznaczyć, aby oddać głos na swoją faworytkę. W tej zabawie nawet taki znak graficzny, jak "przykro mi", dawał punkt konkretnej piękności. Mówienie o KSW 39 Colosseum w kontekście historycznej, bo największej gali w Europie jest w pełni uzasadnione. Organizatorzy pobili europejski wynik sprzedaży biletów już w marcu, dystrybuując ponad 31 tysięcy biletów, ale na tym nie poprzestali. - Za chwilę "pęknie" bariera 50 tys. biletów. Aby tak się stało, nabywców musi znaleźć jeszcze 500 biletów - mówi w rozmowie z Interią Martin Lewandowski, jeden z dwóch współwłaścicieli federacji KSW. Cel jest jednak jeszcze ambitniejszy. - Jesteśmy przygotowani na ugoszczenie na PGE Narodowym między 60-65 tys. kibiców - dodaje Lewandowski. AG