W maju tego roku Robert Karaś pobił rekord świata na dystansie 10-krotnego Ironmana, który obejmował 38 km pływania, 1800 km jazdy na rowerze i 422 km biegu. Badanie antydopingowe wykonane trzy dni później wykazało, że w organizmie sportowca znajdowały się nielegalne substancje. Najpopularniejszy polski triathlonista przyznał się świadomego zażycia środków dopingujących W "Hejt Parku" z Tomaszem Smokowskim Robert Karaś przyznał, że przyjął tę substancję świadomie, jednak miało to miejsce na początku roku, kiedy przygotowywał się do walki na Fame MMA z Filipem Marcinkiem. Triathlonista borykał się wówczas z licznymi złamaniami i chciał przyspieszyć swoją regenerację. Jednak osoba, która podała mu nielegalny środek, zapewniła go, że zniknie on z jego organizmu do 72 godzin. Jak wiemy, tak się nie stało, a kariera Karasia stanęła nad przepaścią. Robert Karaś, aby udowodnić swoje czyste sumienie, poddał się badaniu wariografem. Ten ruch nie mógł jednak wpłynąć na jego sytuację, ponieważ, jak powiedział szef Polskiej Agencji Antydopingowej - Ono zupełnie nic nie wnosi do sprawy, a nadaje jej tylko dodatkowej śmieszności. Do tego pozwolił sobie na stwierdzenie, że jest jedynym zawodnikiem, który badał się wariografem, gdy w historii sportu polskiego oraz światowego takich przykładów było wiele. Co do zasady, takie badanie nie jest uznawane za jakikolwiek dowód rozstrzygający. Jest traktowane na równi z zeznaniem świadków. Robert Karaś się przyznał. Wprowadzono go w błąd? Jasne stanowisko sportowca Sportowiec spotkał się z ogromną krytyką sporej części ludzi śledzących sprawę. Druga część, w której nie brakuje celebrytów, staje po jego stronie i bierze jego postawę pod obronę. Wsparcie okazała również federacja Fame MMA, która zapewniła, że bezgranicznie ufa swojemu zawodnikowi, że ten nigdy nie chciał dopuścić się oszustwa w wyścigu. Karaś przeprosił za przyjęcie dopingu. Skrytykował też działanie mediów Robert Karaś będzie jednym z zawodników, którzy zawalczą na 19. odsłonie Fame MMA. Polski triathlonista wziął udział w tzw. "Cage'u", czyli spotkaniu włodarzy i prowadzącego konferencję z zawodnikami. Korzystając z okazji, ponownie zabrał głos w swojej sprawie. W pierwszych zdaniach swojej wypowiedzi Robert Karaś przeprosił za całą sytuację. Triathlonista ponownie zapewnił, że nigdy nie chciał dopuścić się oszustwa wobec swoich rywali. Później skrytykował działanie polskich mediów, które, jego zdaniem, masowo kłamią na jego temat. - Jak mama mi podesłała film z większej stacji, to nie mogłem uwierzyć w to, co mówiono na mój temat. Przykładowo, że mój trener podaje mi sterydy albo, że ścigam się na dopingu. A nikt nie mówi o faktach, że zostało mi coś podane w styczniu i nie wziąłem tego, aby poprawić swój wynik w triathlonie - mówił Karaś. Mimo przyznania się stosowania środków dopingujących przed walką na Fame MMA, Robert Karaś nie został skreślony przez federację i weźmie udział w jej kolejnej odsłonie. Gala została zaplanowana na 2 września i odbędzie się w krakowskiej Tauron Arenie.