Na początku walki można było odczuć, że obie fighterki mają do siebie wiele szacunku. Po pierwszej, rozpoznawczej minucie, przewagę zaczęła zdobywać Polka. Jędrzejczyk nieustannie nękała przeciwniczkę precyzyjnymi kombinacjami ciosów. Często dochodziły również uderzenia na korpus. Brytyjka była bezradna wobec szybkości oraz świetnego wyczucia dystansu, ze strony Jędrzejczyk. Bezradna Sexton próbowała sprowadzeń do parteru, jednak Joanna bardzo mądrze się przed nimi broniła. W połowie pierwszego starcia, po jednym z uderzeń Joanny Jędrzejczyk, Brytyjka padła na deski, lecz po chwili wstała i ratowała się klinczem. Sytuacja powtórzyła się 30 sekund przed końcem rundy, kiedy mocny prawy na szczękę, ponownie ściął z nóg byłą zawodniczkę UFC. Wówczas, reprezentantka Arrachionu Olsztyn rzuciła się na swoją rywalkę i zasypała ją gradem ciosów. Jednak Sexton pokazała charakter i, mimo patowej sytuacji, dotrwała do gongu. Drugą odsłonę, olsztynianka rozpoczęła od celnych kombinacji na głowę. Jednak Brytyjka nie traciła ducha walki. Kilkukrotnie, udało się jej nawet przenieść konfrontację do parteru - gdzie szukała swojej szansy na wygranie walki - lecz za każdym razem, spokój oraz przewaga w sile fizycznej, pozwalały Jędrzejczyk na powrót do stójki. W końcu, po jednej z kombinacji lewy-prawy, Sexton była mocno zamroczona. Podopieczna Szymona Bońkowskiego i Pawła Derlacza, błyskawicznie poprawiła jeszcze jednym prawym, który ciężko znokautował Brytyjkę. Reprezentantka Arrachionu oszczędziła przeciwniczkę, i spokojnie poczekała na reakcję sędziego. Po chwili walka została przerwana, a ręce Joanny Jędrzejczyk powędrowały w górę. Całkowita dominacja Polki, zakończona klasycznym nokautem w drugiej rundzie. Po walce, na twarzy naszej rodaczki pojawiły się łzy szczęścia. Oby tak dalej! Podczas sobotniej gali, powody do radości miał również Marcin Wrzosek (8-2), który pokonał Arnolda Allena (7-1) przez jednogłośną decyzję sędziów.