Joanna Jędrzejczyk opuściła konferencję ze łzami w oczach
Joanna Jędrzejczyk obroniła mistrzowski pas w najbardziej prestiżowej organizacji MMA - UFC. W nocy z soboty na niedzielę w American Airlines Center w Dallas Polka bezapelacyjnie pobiła Jessicę Andrade w kategorii słomkowej. Mistrzyni konferencję opuściła ze łzami w oczach.

Jędrzejczyk, której kibicował m.in. Marcin Gortat, może wreszcie odpocząć, zjeść pączka i wrócić do ukochanego Olsztyna.
- Na początku okazałam jej zbyt wiele szacunku. Mój narożnik nawoływał mnie do zaryzykowania i tak też uczyniłam w ostatniej rundzie, ale w sumie zrobiłam zbyt mało i zbyt późno - przyznała Andrade.
Po pięciu rundach wspaniałego spektaklu, który oglądało 17 834 widzów (same wpływy z biletów wyniosły 2,66 mln dolarów) sędzia główny podniósł w górę rękę Jędrzejczyk. Polka wygrała każdą rundę i ani przez chwilę jej zwycięstwo nie było zagrożone.
- Jest tylko jeden mistrz - Joanna Jędrzejczyk z Polski! Nikt mi tego pasa nie zabierze! Nikt! - krzyczała do mikrofonu mistrzyni po ogłoszeniu werdyktu.
Chwilę później Andrade, która szybko odzyskała fason, niespodziewanie oświadczyła się swojej partnerce, a Jędrzejczyk triumfalnie wymachiwała biało-czerwoną flagą. Na konferencji przyznała, że była to jej najlepsza walka w karierze i że mimo upływającego czasu czuje się jak nowo narodzona.
- Jestem jak ptak wypuszczony z klatki. Czuję w sobie ogień. Teraz udam się na wakacje i odwiedzę Polskę, ale nie mogę się doczekać, kiedy wrócę do pracy z moim teamem. Bo chcę kolejny raz bronić mojego pasa - podkreśliła.
Gdzie i kiedy znowu zobaczymy Polkę w oktagonie, w dużej mierze zależeć będzie od Dany White’a, który nazwał występ Jędrzejczyk "operacją chirurgiczną". Rywalka też pozostaje nieznana, choć wiele wskazuje na to, że może to być Rose Namajunas, numer 4. w rankingu wagi słomkowej, którą w lipcu 2016 pokonała Karolina Kowalkiewicz.
- Wygrałam z rankingową "trójką" - Andrade. Pokonałam "dwójkę" Kowalkiewicz. Od pierwszej na liście pretendentek Gadelhi okazałam się lepsza dwukrotnie - wyliczyła Jędrzejczyk.
- Na początku roku mówiłam o tym, że chciałabym stoczyć trzy walki. Więc może pokażę się za miesiąc w Madison Square Garden? Co wy na to? (śmiech) Chciałabym też powalczyć w Polsce. Odpocznę trochę i wszystko się wyjaśni - dodała.
Być może sporo do powiedzenia będzie mieć też nowy management Polki, agencja Paradigm, która skupia u siebie m.in. Conora McGregora, Michaela Bispinga i Chrisa Weidemana.
- To nieprawda, że wybrałam ich ze względu na Conora. Dla mnie liczą się relacje międzyludzkie, a oni są w tym najlepsi w branży. Poprzednio też miałam świetnych trenerów i doradców, ale chcąc wspinać się coraz wyżej trzeba szukać najbardziej optymalnych opcji - tłumaczyła Polka.
Jędrzejczyk, która zaraz po walce dała się sfotografować z pączkiem z czekoladową polewą, tryskała dobrym humorem, ale konferencję opuściła wyraźnie wzruszona i ze łzami w oczach. To wszystko z powodu pytania jednego z dziennikarzy odnośnie opuszczenia American Top Team przez trenera Kami Barziniego. Szkoleniowiec od zapasów, który jest irańskiego pochodzenia, spędził w ATT 10 lat. Podczas UFC 211 po raz ostatni był w narożniku Joanny.
Joanna Jędrzejczyk obroniła pas w kategorii słomkowej. Galeria
Joanna Jędrzejczyk (ciemny strój) bezdyskusyjnie pokonała Jessicę Andradę w walce o pas kategorii słomkowej na gali UFC 211 w Dallas. Polka wygrała z Brazylijką na punkty i z bilansem 14-0 wciąż jest niepokonana na zawodowym ringu.









Tomasz Moczeniuk