Partner merytoryczny: Eleven Sports

Joanna Jędrzejczyk: Myślałam, że będę musiała obciąć sobie rękę

- Do każdej przeciwniczki czuję respekt przed walką. Do Claudii szczególnie, jeśli chodzi o walkę w parterze, dziewczyna jest w końcu w kilkukrotną mistrzynią świata w brazylijskim jiu-jitsu - mówi w rozmowie z Interią Joanna Jędrzejczyk, pierwsza Polka w UFC, która 13 grudnia w Phoenix (Arizona, USA) stoczy swój drugi pojedynek w najbardziej prestiżowej organizacji świata. Na gali UFC on Fox: dos Santos vs. Miocic jej rywalką będzie Brazylijka Claudia Gadelha.

Joanna Jędrzejczyk (w środku) po wygranej w pierwszej walce w UFC
Joanna Jędrzejczyk (w środku) po wygranej w pierwszej walce w UFC/UFC/Facebook/

Mateusz Lubiński: - Na jakim etapie przygotowań jest  pani obecnie przed walką z Gadelhą? 

Joanna Jędrzejczyk, pierwsza Polka walcząca w Ultimate Fighting Championship: - Właśnie skończyłam ciężki okres pracy nad wytrzymałością siłową, kondycyjny. Od tygodnia jestem w okresie sparingowym i tak już będą wyglądały moje treningi do końca przygotowań. Ostatni tydzień to będzie praca nad świeżością, 4-5 dni przed walką będę już na miejscu w Phoenix. Nie jest to może dużo czasu na aklimatyzację po zmianie strefy czasowej, ale ostatnio czułam się dobrze, więc jestem dobrej myśli.

Jakie to uczucie wyjść na ring w Ultimate Fighting Championship?

- Wiadomo, to spełnienie marzeń wszystkich zawodników i zawodniczek. To jest w końcu ekstraklasa. Cieszę się, że moja ciężka praca została zauważona za oceanem i doceniona stosunkowo szybko. Dostałam się w końcu do UFC w tempie ekspresowym. Były przymiarki do wyższej wagi, tymczasem w czerwcu dostaliśmy telefon, że jest szansa na walkę w lipcu. To była kwestia chwili, jak podjęłam decyzję.

- Przełomem na drodze do UFC moim zdaniem była walka z Rosi Sexton, zawodniczką z dużym doświadczeniem w kobiecym MMA. Propozycję walki z Sexton dostałam zaledwie dwa tygodnie przed wyznaczonym terminem. Przyjęłam ją, choć byłam tuż po walce w Polsce. Wiele osób skreślało mnie na starcie w ogóle. Ale jak się okazało, niesłusznie.

Po czerwcowym nokaucie z Sexton, lipcowa walka z Limą to była twoja pierwsza walka w życiu wadze słomkowej. Nie bałaś się, że będziesz miała problemy z przystosowaniem się do nowej kategorii?

- Nigdy nie myślałam, że jestem w stanie zrzucić wagę do 52 kilogramów! Myślałam, że będę musiała sobie obciąć rękę chyba, żeby to było w ogóle możliwe. Tak więc byłam przerażona trochę na początku. Ale moi dietetycy, Jakub Mauricz i Agata Korzemiacka, których ja nazywam "magikami", rozpisali mi wszystko tak, że się udało bez obcinania ręki. Czułam się świetnie i na ważeniu, i w dniu walki.

Jak dla kibica, to wyglądałaś, jakbyś była stworzona do tej kategorii. Amerykańscy komentatorzy chwalili cię praktycznie za wszystko. Za tempo walki, za umiejętność zmiany kierunku w ataku, za technikę uderzeń. Podkreślano także, że dobrze radziłaś sobie w neutralizacji zagrożenia w parterze.  Joe Rogan porównał nawet twój styl boksowania do stylu byłego mistrza  wagi półciężkiej Chucka Lidella...

- Jak ktoś, kto zna się na tym sporcie, chwali moje umiejętności, to oczywiście zawsze cieszy. Z mojego punktu widzenia wszytko w walce z Limą poszło zgodnie z planem. Broniłam się skutecznie przed próbami obalenia, a ona traciła energię. Trafiałam do tego systematycznie w stójce, gdzie, jak się spodziewaliśmy, miałam przewagę.  Jak w końcu Lima mnie obaliła, to się obroniłam i udało mi się po chwili z powrotem stanąć na nogi.

- Ciężko się przygotowywałam i zebrałam owoce swojej pracy. Okres wytrzymałościowy w przygotowaniach jest najważniejszy i potem wszystko wychodzi na ringu, czy się było zaangażowanym w treningi, czy też nie. Tego nie uda się oszukać, a ja ciężko się przygotowywałam i to wyszło w oktagonie.

Joanna Jędrzejczyk na ważeniu przed walką z Limą/UFC/YouTube/

Obóz Claudii Gadelhy uważa, że jest ona zdecydowaną faworytką w starciu z tobą. Na co dzień trenuję w tej samej grupie co mistrz UFC Jose Aldo i były mistrz Renan Barao, na papierze wygląda na mocną...

- Plasuje się w czołowej piątce rankingów, ja w okolicach pozycji dziesiątej, ale trzeba pamiętać, że dopiero zadebiutowałam w tej kategorii wagowej. Poza tym rankingi i tytuły nie walczą. Wszystko się wyjaśnia w oktagonie.

- Do każdej przeciwniczki czuję respekt przed walką. Do niej szczególnie czuję respekt, jeśli chodzi o walkę w parterze, dziewczyna jest w końcu w kilkukrotną mistrzynią świata w brazylijskim jiu-jitsu.

- Ale w klubie Arachion Olsztyn też mam mocnych sparingpartnerów. Jest tutaj naprawdę wielu utalentowanych młodych chłopaków, w mojej wadze lub trochę cięższych.  I oni solidnie pracują na treningach, abym była coraz lepsza (śmiech).

- Mam z kim trenować i mam też doświadczonych trenerów, Pawła Derlacza oraz Szymona Bońkowskiego, więc nie ma potrzeby się oglądać na to, jakie warunki panują gdzie indziej.

Ty z kolei jesteś wielokrotną mistrzynią świata i Europy w muay thai, masz na swoim koncie ponad 80 walk w różnych formułach kick-bokserskich. Też masz na pewno aspekty gry, których Brazylijka może się obawiać.

- No właśnie. Trenowałam przez dwa laty w Holandii u Ernesto Hoosta (utytułowany holenderski kick-boxer - przyp. red.), wcześniej byłam w Tajlandii parę razy. Pomagał mi w tych wyjazdach Paweł Słowiński, legenda polskiego K1, który teraz mieszka w Australii.

Jak to się stało, że trafiłaś do sportów walki?

- Zaczynałam w wieku 16 lat. Wcześniej byłam aktywną osobą, ale nie trenowałem żadnego sportu na poważnie. Poszłam na trening, bo chciałam zrzucić parę kilogramów. Nawet nie wiedziałam, co to jest muay thai. Wybrałam się na fitness z elementami sportów walki. A potem rozwijało się to wszystko krok po kroku. Najpierw tajski boks, potem boks, a teraz od dwóch lat trening pod kątem MMA.

Podobno nie chciałaś trenować sportów grapplingowych, bo bałaś się, że zdeformujesz sobie uszy?

- Tak. ale w końcu dałam się przekonać (śmiech). Są w końcu ochraniacze. Wiadomo, że żadna dziewczyna nie chce robić z siebie chodzącego potwora. MMA to sport kontuzjogenny, ale jak ktoś uważa na siebie, to jest tych kontuzji mniej. A ja lubię ryzyko i adrenalinę związaną z tym, ciężko mi sobie wyobrazić, żebym robiła coś innego.

Są komentarze w internecie, i pod tym tekstem też będą na pewno, że to obrzydliwe, jak kobiety się biją.  Co byś na nie odpowiedziała?

- No cóż, każdy robi, to co lubi. Ja tam nie zabraniam nikomu tracić czasu na nieprzemyślane komentarze na portalach.

- Każdy, kto był  na treningu choć parę razy, to wie, że jest to sport, a nie - jak niektórzy mówią - "mordobicie". A głupie komentarze wynikają po prostu z niewiedzy. Jak ten sport stanie się bardziej popularny, poziom wiedzy kibiców też wzrośnie. Na szczęście jest co raz więcej osób, które doceniają nasze umiejętności przede wszystkim.

- Walki kobiet też zdobywają coraz szersze uznanie, czego dowodem jest choćby wprowadzenie teraz drugiej kategorii wagowej kobiecej w UFC. Ludzie lubią oglądać walki, wspierają nas i na co dzień spotykam się przede wszystkim z pozytywnymi reakcjami.

Co mogłabyś na podstawie swojego doświadczenia poradzić dziewczynom, które chcą realizować się w sportach walki?

- Na pewno trzeba się uczyć na błędach, wyciągać wnioski z porażek. We mnie jest samozaparcie, bez którego w sportach walki, jak myślę, nie można osiągnąć sukcesu. Od początku wyznaczałam sobie cele i dążyłam do ich realizacji: mistrzostwo Polski, mistrzostwo Europy, mistrzostwo świata.

- Realizować cele można tylko ciężką pracą. I należy się liczyć z tym, że po drodze zdarzają się siniaki na twarzy, siniaki na nogach. Na pewno więc trzeba sobie wybrać, nie można być równocześnie fighterką i disneyowską księżniczką (śmiech).

Jaki masz najbliższy cel? Mówi się, że masz szanse walczyć o mistrzostwo UFC...

- Teraz jest wakat, mistrzyni nowej kategorii wagowej będzie wyłoniona w finale The Ultimate Fighter 20 na dzień przed moją walką. Wiadomo, że  dziewczyna, która otrzyma pas, będzie musiała go w przyszłym roku bronić. Czy w walce ze mną? To wszystko zależy od tego, jak się potoczy moja najbliższa walka i jakie plany wobec mnie będzie miało później UFC.

- Jak się mówi, że Jędrzejczyk będzie walczyła o mistrza UFC, to na razie to są tylko spekulacje medialne. Ja skupiam się na kolejnej walce. Jeżeli zadzwonią, czy chcę walczyć o tytuł mistrzyni UFC, to oczywiście nie odmówię.

- Chcę się rozwijać, zdobywać doświadczenie, walczyć z najlepszymi zawodniczkami za granicą. To oznacza, że swoją najbliższą przyszłość wiążę z UFC.

Joana Jędrzejczyk (z prawej) i jej trener Paweł Derlacz w na planie "Dzień dobry TVN", sierpień 2014/Kamil Piklikiewicz/East News

-----

Joanna Jędrzejczyk dziękuje sponsorom, którzy na co dzień pomagają jej w przygotowaniach do występów w UFC: DACHLAND, EXPED, PLANETA FORMY, ENDORFINA JEANS, PIT BULL, SPORTOWYSKLEP.PL, MAURICZ.COM.

INTERIA.PL

Zobacz także

Sportowym okiem