Jędrzejczyk w UFC stoczyła dopiero trzy pojedynki. Jej efektowny styl oraz świeżość dywizji sprawiły, iż już w trzecim starciu dostała szansę walki o pas dla największej na świecie organizacji MMA - której nie zmarnowała. Polka w pięknym stylu rozbiła w stójce pierwszą królową kategorii słomkowej Carlę Esparzę. Jędrzejczyk pokazała, że nie tylko umie uderzać, ale posiada również znakomite defensywne zapasy - nie dała się ani razu obalić słynącej z tej płaszczyzny rywalce. Pretendentka do tytułu, Jessica Penne, uznawana jest za jedną z lepszych grapplerek w dywizji. Wygrała aż siedem razy przez poddanie, na dwanaście zakończonych jej zwycięstwem pojedynków. W UFC ma tylko jedno zwycięstwo nad Randą Markos. Wcześniej brała udział w reality show The Ultimate Fighter, jednak odpadła z niego po przegranej w półfinale z byłą mistrzynią Carlą Esparzą. Niejednogłośna decyzja sędziowska z Markos oraz przegrana z przeciwniczką, którą Jędrzejczyk znokautowała, sprawiły, że bukmacherzy oraz eksperci, nie dają większych szans na zwycięstwo Penne - co wcale nie znaczy, że będzie to łatwa walka dla Polki. Poza Jędrzejczyk na gali w Berlinie będzie można zobaczyć mieszkającego na stałe w Niemczech Petera Sobottę. Zawodnik ten walczył już w UFC na przełomie 2009-2010 roku, jednak przegrał wtedy wszystkie trzy walki i został zwolniony z organizacji. Cztery lata później, po passie zwycięstw na innych galach, Niemiec polskiego pochodzenia został ponownie zakontraktowany przez UFC. Tym razem już na wstępie zwyciężył z debiutującym wtedy Pawłem Pawlakiem. Peter na berlińskiej gali konfrontować się będzie ze Steve'em Kennedym. Australijczyk wygrał siedem swych ostatnich walk, z czego pięć z nich zakończył przed czasem. - Cieszyłem się, kiedy dowiedziałem się, że mam walczyć z Sergiem Moraesem. Teraz zmienił mi się przeciwnik, ale dalej zrobię wszystko, żeby wygrać. Kennedy ma wiele walk. Co prawda wziął pojedynek kilka tygodni temu, ale przygotowywał się do innego pojedynku - bokserskiego - więc jest gotowy. Uważam, że jest kompletnym zawodnikiem, ale ja jestem lepszy - powiedział Sobotta. Sobotta miał początkowo zmierzyć się z Sergiem Moraesem, ale Brazylijczyk musiał wycofać się z pojedynku ze względu na kontuzję. Choć Peter miał niewiele czasu na przygotowanie się pod nowego rywala, udało mu się dowiedzieć wiele o zawodniku z Antypodów. Reprezentant Planet Eater znany jest z tego, że często odwiedza różne kluby zarówno w Niemczech, jak i w Polsce, żeby jak najlepiej przygotować się do boju: - Często wyjeżdżam na treningi do innych klubów, ale lubię być ostatnie dwa miesiące przed walką w domu, bo tam mam wszystko: moje łóżko, jedzenie. Dlatego ułożyłem sobie tak plan, aby spędzić ostatnie miesiące u mnie klubie. Zaprosiłem sparingpartnerów, jednym z nich był Marcin Bandel. Przyjechali też zawodnicy z Czech, Finlandii, Rosji. To były naprawdę dobre przygotowania, czuję się świetnie - mówił Sobotta. Po ostatniej walce Sobotty spadło na niego nieco krytyki, ponieważ wraz z ówczesnym rywalem, Pawłem Pawlakiem, walczyli bardzo asekuracyjnie i w pojedynku niewiele się działo. Tym razem Peter obiecuje, że będzie zupełnie inaczej: - W walce z Pawlakiem było na mnie dużo presji. To był mój powrót do UFC. To było bardzo ważne wydarzenie dla mnie, dlatego wybrałem taką taktykę, żeby wygrać. Po angielsku się mówi "play it safe" - najważniejsza była wygrana, dlatego nie była to zbytnio spektakularna walka. Teraz nie czuję presji, dlatego będzie dużo ciekawiej - stwierdził Sobotta. Sobotta będzie jednym z zawodników, którego będzie można zobaczyć na głównej karcie sobotnie gali. - Bardzo się cieszę, że mogę być jedną z twarzy berlińskiej gali. Biję się w MMA dziesięć lat, UFC zrobiło w Berlinie cztery gale, a ja byłem na każdej. Miło mi także, że mogę bić się na karcie głównej i pomóc UFC z promocją w Niemczech - powiedział Sobotta. Galę UFC Fight Night Berlin będziecie mogli obejrzeć w sobotę od 21:00 jedynie na Extreme Sports Channel!