Błachowicz, mimo przegranej w kwietniu, może ten rok zaliczyć do udanych w barwach największej federacji mieszanych sztuk walki na świecie. W pierwszej i drugiej rundzie konfrontacji z Canonierem nasz reprezentant zdecydowanie był celniejszy, a co najważniejsze aktywniejszy, co pokazywały statystyki. Wiara w zawodnika WCA Fight Team była bardzo potrzebna, bo potwierdza on, że zamierza jeszcze namieszać! Całą pierwszą rundę toczyła się w stójce, gdzie miała dość spokojny przebieg. Błachowicz rozpoczął od niskich kopnięć i w swoim stylu atakował korpus. Amerykanin chwilami ruszał z obszernymi ciosami, które nie dochodziły do celu. Z kolei nasz zawodnik wyprowadził mocne wysokie kopnięcie, po którym wstrząsnął Cannonierem. W drugiej rundzie Amerykanin odgryzał się niskimi kopnięciami, które robiły wrażenie. Polak jednak szybko wrócił do gry i zdobył obalenie. Rywal również szybko wstał do stójki, w której górował wojownik z Warszawy. Po jedynym z kolejnych ciosów oponent był na deskach, jednak Polak nie poszedł na całość. Jeszcze w tej rundzie nasz wojownik zdobył jedno obalenie. Trzecia odsłona była najlepszą w wykonaniu Cannoniera, który z obszernymi ciosami dochodził do celu. Błachowicz nie był w opałach, ale parę razy przyjął mocny cios. Ostatecznie podopieczny Roberta Jocza potwierdził swoje pewne zwycięstwo jeszcze dwoma obaleniami.