Śmierć Mateusza Murańskiego była ogromnym szokiem dla bliskich. Przeżywają ją zwłaszcza jego rodzice oraz narzeczona. Jacek Murański, po wielu dniach milczenia, postanowił publicznie zabrać głos. W rozmowie ze Sławomirem Jastrzębowskim i portalem "Salon24" opowiedział o okolicznościach, w których odkrył ciało syna. "Wchodzę do domu i widzę, że Mateusz leży w łóżku i śpi. Pomyślałem, że to bardzo dobrze, bo Mateusz miał od wielu lat ogromne kłopoty ze snem. Cierpiał na bezdech senny i bezsenność, był prowadzony przez lekarza, zastanawiał się nawet nad operacją. Budził się z powodu bezdechu nawet kilkanaście razy w nocy. Przechodzę koło łóżka, bo chciałem podnieść żaluzje i coś mnie zaniepokoiło w jego twarzy. Kiedy sprawdziłem, że nie oddycha, zacząłem go natychmiast reanimować i dzwonić na pogotowie. Pogotowie przyjechało bardzo szybko, po jakichś pięciu minutach już byli. Podłączyli go do specjalistycznego sprzętu i próbowali ratować, ale było za późno. Potem patomorfolog stwierdził, że Mateusz zmarł kilka godzin wcześniej, około trzeciej w nocy" - wyjaśniał. Stanowczo dementował spekulacje, jakoby Mateusz miał brać oxycodon. Wypowiedział się również na temat możliwej przyczyny zgonu. "Patomorfolog powiedział mi, że przyczyną zgonu Mateusza mogło być gwałtowne zatrzymanie akcji serca prawdopodobnie z powodu uduszenia w połączeniu z ekstremalnym nocnym bezdechem, na który od wielu lat chorował, ale lekarka nie rozwinęła tego, szczegółowe wyniki sekcji zwłok będą za około pół roku. Wiemy, że w jego żołądku nie znaleziono żadnych lekarstw. W domu nie było żadnego oxycodonu. Boli mnie, że pamięć po Mateuszu jest hańbiona podawaniem kłamliwych informacji" - wyznał. Po śmierci "Murana" rodzina musi mierzyć się z licznymi negatywnymi komentarzami. Ojciec 29-latka reaguje za pośrednictwem mediów społecznościowych i stara się z nimi rozprawić. Ukochana Mateusza Murańskiego przerywa milczenie. Poruszające słowa Ojciec Mateusza Murańskiego reaguje na hejt po śmierci syna. Udostępnił wymowne wideo Jacek Murański wrócił do mediów społecznościowych w ważnym celu - by rozpowszechnić wywiad, jakiego udzielił Jastrzębowskiemu. Ma też już dosyć internetowego hejtu. W tym celu udostępnił następny tekst dziennikarza. "Jacek Murański wyjawił w wywiadzie, że jego syn od dawna cierpiał i leczył się na bezdech senny. Chorobę niezwykle niebezpieczną, która może doprowadzić w czasie snu do uduszenia się. Według ojca Matusza, to była najbardziej prawdopodobna przyczyna śmierci. Wśród komentujących wywiad znaleźli się jednak hejterzy, którzy bardzo brutalnie wyśmiali słowa ojca, twierdząc, że to kompletnie zmyślona historia z bezdechem, i że na pewno chłopak przedawkował jakieś niedozwolone substancje. Skąd ta nienawiść? Skąd pewność o zmyśleniu? Znikąd. Ślepa nienawiść nie potrzebuje żadnych dowodów" - opisuje Sławomir Jastrzębowski. Dodatkowo ojciec Mateusza przytoczył opis wyjaśniający, czym jest śmierć w wyniku bezdechu. I udostępnił film nagrany jeszcze za życia syna. "Obejrzyj, aby zrozumieć" - napisał. Na wideo Murański przyznawał, że istotnie cierpi na bezdech senny. Podjął nawet kroki, by poradzić sobie z tym problemem. Pokazano jego wizytę w firmie specjalizującej się w sprzęcie medycznym, który ma pomóc w leczeniu przypadłości. Komentujący starają się dodać otuchy. "Niech się Pan nie przejmuje komentarzami ludzi. Nie musicie jako rodzice Mateusza nic udowadniać. To, co się stało, to jest tragedia, z którą musicie się mierzyć do końca swoich dni, a komentarze hejterów niech tylko was jako rodziców wzmocnią" - napisał jeden z internautów. Mateusz Murański przed śmiercią dokonał wielkiego czynu. Mało kto o tym wiedział