W życiu Conora McGregora ostatnio sporo się dzieje. Choć były już zawodnik UFC nie dostarcza swoim fanom emocji na arenach międzynarodowych, Irlandczyk stale jest na językach dziennikarzy. Wszystko przez jego oryginalny styl życia. Nie tak dawno 35-latek przekazał radosne wieści - jego żona bowiem spodziewa się kolejnego dziecka. Radość McGregora nie trwała jednak długo. Usyk został… piłkarzem. Podpisał kontrakt z beniaminkiem ligi ukraińskiej Kilka dni później w sieci pojawiły się doniesienia o kłopotach gwiazdora. Został on bowiem oskarżony o napaść seksualną, do której miało dojść podczas meczu NBA. Kobieta, która zgłosiła się na policję dostarczyła funkcjonariuszom "niezbite" dowody świadczące na niekorzyść sportowca - ubranie, na którym znajduje się ślina i preejakulat McGregora. Chwile grozy w rodzinie Tysona Fury'ego. Jego córka trafiła do szpitala Podczas tego samego eventu sportowego Irlandczyk wywołał niemały zamęt. Podczas spotkania zaatakował on bowiem... maskotkę jednego z klubów - Berniego. Mężczyzna ten został przewieziony do szpitala, jednak po kilku godzinach spędzonych w placówce był on w stanie wrócić do domu. Teraz brytyjskie media poinformowały, że Conor McGregor znów wpadł w tarapaty. Tym razem odstawił niezłe show na... pogrzebie swojej ciotki. Conor McGregor uciekł z pogrzebu ciotki. Nietypowy powód Jak donosi portal "The Sun", we wtorek, 18 lipca Conor McGregor wraz z ukochaną i innymi bliskimi wzięli udział w ceremonii pogrzebowej ciotki sportowca, Pameli McGregor. Choć sam pogrzeb przebiegł bez większych zakłóceń, problemy pojawiły się nieco później. Podczas stypy doszło bowiem do bójki między żałobnikami. Sytuacja rozwinęła się do tego stopnia, że na miejsce wezwana została policja. Pokonała Polkę i pokazała biust. Wywołała aferę, kibice zniesmaczeni Zanim jednak odpowiednie służby dotarły do Saddle Club, zawodnik MMA szybkim krokiem opuścił on lokal i ruszył do swojego czarnego Range Rovera. Gdy funkcjonariusze dotarli na miejsce, pracownicy klubu poinformowali ich, że Conor McGregor był "zdenerwowany działaniami niektórych uczestników pogrzebu" i szybko oddalił się się, by nie rozpętać jeszcze większego zamętu.