Mateusz Gamrot wrócił do oktagonu UFC po blisko rocznej przerwie, spowodowanej porażką z Danem Hookerem w sierpniu ubiegłego roku. Jego rywalem podczas gali UFC Fight Night w Las Vegas był Ludovit Klein, który co prawda nie znajduje się w rankingu TOP 15, ale przyjął wyzwanie po licznych odmowach innych zawodników. Mimo tego polski sztab traktował walkę bardzo poważnie, a starcie zostało zakontraktowane jako co-main event gali. Kudowianin dominował przez większość pojedynku, skutecznie wykorzystując swoje zapasy i kontrolując rywala zarówno w parterze, jak i w stójce. Choć Klein próbował zagrozić w trzeciej rundzie, Polak ponownie obalił przeciwnika i konsekwentnie punktował z góry. Sędziowie nie mieli wątpliwości i jednogłośnie przyznali zwycięstwo Gamrotowi w stosunku 30-27, co oznacza pewny i udany powrót do klatki. Mateusz Gamrot zwyciężył na gali w Stanach. Totalna dominacja, rywal bezradny Po zakończonym pojedynku Polak udzielił na gorąco wywiadu w oktagonie. - Jestem zawodnikiem rankingowym, a mój przeciwnik był poza rankingiem, więc musiałem to wygrać. Moim celem było skończenie go przed czasem, ale niestety się nie udało. Mimo wszystko, czuję, że pokazałem się z dobrej strony. Szczególnie dałem znać, że nikt nie jest w stanie zatrzymać moich zapasów. Praktycznie nikt nie broni moich obaleń - powiedział "Gamer" tuż po werdykcie sędziowskim. - Jestem jednym z najlepszych na świecie i zawsze walczę, aby za wszelką cenę wygrać - dodał. Później przeprowadzający krótki wywiad Daniel Cormier zapytał się Biało-Czerwonego, z kim kolejnym chciałby się zmierzyć. Tutaj Polak nie gryzł się już w język i chciał zaznaczyć swoją pozycję nie tylko fizyczną w rankingu, ale i psychologiczną przewagę nad przyszłymi oponentami. UFC: Mateusz Gamrot - wywiad po walce - Zawalczę z każdym! Dajcie mi listę z nazwiskami i będę walczył. Na pierwszym miejscu na pewno rewanż z Danem Hookerem. Może być Paddy Pimblet, ten idiota z Europy. Ale jeśli Benois Saint-Denis chce dymu, to nie ma sprawy. Idealnie wpasowuje się to w galę w Paryżu. Main event, pięć rund i lecimy - zakończył rozemocjonowany Mateusz Gamrot. Później wojownik z Polski udzielił jeszcze jednego wywiadu, już poza areną walk, gdzie na spokojnie opisał całe wydarzenie. - Czuję się świetnie, wróciłem do walk, czyli dalej robię to, co kocham. Moja przerwa po poprzedniej walce była zbyt długa. Teraz czekam na kolejne wyzwania. Trenowałem z najlepszymi na świecie. W walce nie dałem z siebie stu procent, ale muszę być zadowolony z tej wygranej - powiedział. - Wydaje mi się, że rywal trochę się mnie bał i długo czekał na moje ruchy. Musiałem być czujny, bo ta walka była dla mnie wielkim ryzykiem - dodał. - Teraz mogę walczyć z każdym. Nigdy nie odmówiłem starcia. Kiedy Hooker wróci po kontuzji, mamy niewyjaśnione sprawy. Walka z idiotą Paddym, to żaden problem. Wszyscy najlepsi mówią, że jestem jednopłaszczyznowy i tylko polegam na zapasach. No, ale niestety wielu zawodników odmawia walk ze mną. Dużo gadają, ale jeśli przychodzi do oferty pojedynku, to się boją, bo wiedzą, co się stanie w klatce - opisał sprawę jasno "Gamer".