Mateusz Gamrot dopisał do swojego rekordu kolejne ważne zwycięstwo. Polak na gali UFC 299 zmierzył się z byłym czempionem dywizji lekkiej Rafaelem Dos Anjosem. Pierwsza runda sprawiła Biało-Czerwonemu trochę problemów. Brazylijczyk dwa razy mocno trafił naszego wojownika, ale ten wykazał się zimną krwią i wolą walki, przetrzymując trudne chwile. Później było już tylko lepiej, reprezentant Czerwonego Smoka Poznań i American Top Team z każdą kolejną wymianą szedł po obalenie i kilkukrotnie udała mu się ta sztuka. Ostatecznie bój potrwał pełne trzy rundy, a sędziowie jednomyślnie wskazali zwycięstwo Polaka. Dwóch arbitrów punktowało 29-28 dla Polaka, a jeden przyznał zawodnikowi z Kudowy-Zdrój wszystkie trzy odsłony. - Mam duży szacunek do Dos Anjosa. Kiedy byłem młodszy, oglądałem jego walki i inspirowałem się nim - powiedział w wywiadzie na gorąco po walce. - Tak jak cały czas powtarzam, od starcia o pas mistrzowski dzieli mnie jeszcze tylko jedna lub dwie walki - dodał. Chwilę później z ust Biało-Czerwonego padła zaczepka w stronę obecnego czempiona wagi lekkiej, Islama Machaczewa. Obecnie najbliżej pojedynku mistrzowskiego jest ktoś z czwórki: Max Holloway, Justin Gaethje, Arman Tsarukyan i Charles Oliveira. Wszyscy czterej panowie walczą na gali UFC 300, która odbędzie się 13 kwietnia w Las Vegas. Po zakończeniu pojedynków szefostwo UFC zadecyduje, kto będzie kolejnym rywalem dagestańskiego mistrza kategorii do 70 kilogramów. - Jestem zadowolony z polskich kibiców. Dziękuję Joannie Jędrzejczyk, Karolinie Kowalkiewicz i Polakom, którzy znaleźli się w hali. Odczuwam bardzo duże wsparcie, to mocno niesie i pomaga - dodał "Gamer" na konferencji prasowej. Z Miami, Adam Lewicki - Interia Sport