Prime MMA 12 zapowiadało się na jedną z najbardziej emocjonujących gal w historii federacji. Wydarzenie przyciągnęło uwagę fanów freak fightów m.in. ze względu na ujawnioną niedawno kartę walk. W main evencie miało dojść do głośnego starcia Natana Marconia z Jackiem Murańskim. W "rozpisce" znaleźli się również tacy zawodnicy jak Adrian Cios, Paweł Jóźwiak czy Marianna Schreiber. Po blisko dwuletniej przerwie do klatki podczas gali PRIME MMA 12 miał wrócić również Robert Karaś. Mieszanka sportu, celebryckiego blichtru i medialnych kontrowersji miała zagwarantować duże zainteresowanie i frekwencję w Arenie Toruń. Wielki powrót Roberta Karasia. Fani czekali blisko dwa lata Nie będzie gali PRIME MMA 12 w Toruniu. Urząd Miasta podjął ostateczną decyzję Wszystko zmieniło się jednak w ciągu kilku dni. Miasto Toruń oficjalnie poinformowało o rozwiązaniu umowy z federacją. Jak podkreślił Adam Banaszak, prezes Toruńskiej Infrastruktury Sportowej (TIS), podstawą do zerwania kontraktu było niewypełnienie przez organizatora wszystkich warunków umowy. Nie zdradził jednak szczegółów dotyczących niedociągnięć ze strony Prime MMA. "W związku z tym, że organizator nie wypełnił wszystkich warunków umowy, dało nam to podstawę do jej rozwiązania. Gala w Arenie Toruń nie odbędzie się" - poinformował w rozmowie z Radiem PiK. Toruńskie władze postanowiły również odnieść się do obaw społecznych związanych z wydarzeniem. "Nie ma i nie będzie w Toruniu miejsca na mowę nienawiści, dyskryminację ani przemoc, w tym nawoływanie do niej, motywowaną jakimikolwiek uprzedzeniami" - przekazał rzecznik prasowy Urzędu Miasta w oficjalnym komunikacie. W ostatnim czasie pojawiały się bowiem głosy mieszkańców, mocno zaniepokojonych kontrowersyjnym wizerunkiem niektórych uczestników gali. Wśród zarzutów pojawiają się m.in. wulgarność, stosowanie mowy nienawiści, nawoływanie do przemocy oraz zachowania uznawane za dyskryminujące. Na ten moment organizacja PRIME MMA nie wydała żadnego oświadczenia ani nie odpowiedziała na pytania zadawane przez media. Nie wiadomo, czy planowana gala zostanie przeniesiona do innej lokalizacji, ani czy uda się zachować jej pierwotny termin. Czas działa jednak na niekorzyść organizatorów - do planowanego wydarzenia pozostało niespełna 30 dni. Mariusz Pudzianowski od 15 lat prowadzi ten biznes. Niewielu o tym wie