Piotr Jakóbiec: Z jakiego powodu zdecydowałeś się trenować w klubie Tiger Muay Thai? Amadeusz "Ferrari" Roślik: Ćwiczyłem tutaj w zeszłym roku, ale musiałem przerwać, bo miałem wypadek na skuterze i doznałem kontuzji. Jednak wróciłem, gdyż mam tu swojego trenera od boksu tajskiego. Jak w pierwszych dniach zareagował Twój organizm na wysoką wilgotność i temperaturę? - Pierwszy trening był bardzo trudny, ciężko mi się oddychało. Następny był już łatwiejszy, a przy kolejnym czułem, że organizm już się przystosował. Najgorsze są momenty zmęczenia, wówczas czuję mocne uderzenie gorąca. A jak z dietą, czy smakuje Ci tajska kuchnia? - Lubię tajską kuchnię, ale jak zamawiam smażone potrawy, to zawsze proszę o niewielką ilość oleju i wówczas jest dobrze. Teraz zamierzam trzymać zdrową dietę, bo planuję trenować dwa razy dziennie (choć nie jestem pewny, czy zdołam zrealizować to w stu procentach). Nawet jak uda się tylko w połowie, to i tak będzie krok naprzód. Mistrz świata nie wytrzymał. Wstrząsające wyznanie na krótko przed walką Amadeusz "Ferrari" Roślik trenuje w Tajlandii. "Przygotowania zakończę w Polsce Ćwiczysz tylko pod K1, czy szlifujesz również techniki tajskiego boksu? - Ćwiczę tajski boks, ale faktycznie moja następna walka nie będzie w MMA, tylko w stójce. Tyle mogę powiedzieć na ten moment. Jakbyś porównał trening technik stójkowych w Tajlandii i w Polsce? - Uważam, że są to dwie zupełnie różne szkoły. Moja przygoda ze sportami walki zaczęła się od boksu tajskiego. Trenowałem u Adama "Kuby" Jakubowskiego, ale tam ćwiczyliśmy w grupie, nie robiliśmy tarczowania. To było coś innego. Jakie główne różnice byś wymienił? - Zajęcia grupowe są zbliżone, ale trening personalny to taka chamska łupanka. To jak interwały, ćwiczysz mocno i przerwa żeby dojść do siebie i znowu na maksa. Trochę jest to zbliżone do prawdziwej walki. Ile dni planujesz tu ćwiczyć? - Planuję zostać tu maksymalnie dwa tygodnie. Zamykam się na sali, będę się starał robić po dwa treningi dziennie. Przygotowania zakończę w Polsce i myślę, że to dobre rozwiązanie, gdyż trudno mi wytłumaczyć Tajom jakie cechy ma mój przyszły przeciwnik. Tutaj się dużo nauczę, a w Polsce Mirosław Okniński i trener Kucharczyk doszlifują moją stójkę. Śledziłeś ostatnią galę Clout MMA? - Tak, z zaciekawieniem. Jak skomentujesz kreację Natana Marconia? - Swoją rolę odgrywa idealnie. Do tej pory nikt nie przekroczył pewnej granicy, a Natan to zrobił. Jest to ciekawe zjawisko, gdyż trudno jest się mu zrewanżować. On żyje jak dziewięćdziesiąt dziewięć procent społeczeństwa, nie bawi się w żadne "gangsterki". Najpierw ciśnie od najgorszych, a potem mówi: "Jak coś mi zrobisz to dzwonię na policję". Ciekawy i mocny ruch na planszy. Nie odnosisz wrażenia, że Natan kopiuje Twoje zachowania? - Raczej nie, moim zdaniem Natan jest mieszanką kilku freakfighterów. Jak ocenisz postawę Denisa Załęckiego w walce z "Wielkim Bu"? - Problem polega na tym, że bardzo lubię Denisa Załęckiego. Jestem jego zwolennikiem i nie uważam, żeby jego postać była szkodliwa dla świata freak fightów. Liczę na to, że jeszcze zobaczymy jego dawną wersję. Uważam, że podobnie jak w moim przypadku, jego największym przeciwnikiem jest on sam. To będzie hit. Gwiazda po trzech latach może wrócić do KSW. Plan jest jasny Amadeusz "Ferrari": Tańcula boi się własnego cienia Jeszcze w zeszłym tygodniu na Phuket trenował Arek Tańcula. Nie spotkaliście się, ale gdyby tak się stało, to jak wyglądałoby Wasze spotkanie? - Jestem w stanie wyobrazić sobie agresywne zachowania w Polsce, ale głupotą byłoby trafić do tajskiego więzienia. Nie chcę zmarnować swojej przyszłości przez Arka Tańculę i jestem odpowiedzialny za przyszłość swojej córki. Dlatego nie zaatakowałbym go w tutaj, lecz w Polsce. Gdyby szukał guza, toby go znalazł, ale tutaj bym nie zaryzykował. Arek zadeklarował, że wszedłby z Tobą do klatki na zasadach boksu tajskiego i najlepiej w małych rękawicach. Co Ty na to? - Tańcula nie jest dla mnie żadnym przeciwnikiem, on się boi własnego cienia. W tych kategoriach wagowych nie ma szans z żadnym poważnym freakiem. Moim zdaniem Arek jest po prostu słaby w stójce. Niech sobie ćwiczy parter, chociaż w tym też nie jest wybitny. W wywiadzie dla Interii sam powiedział, że nie ma talentu. To nie są moje słowa, chociaż też tak myślę. Ale powiedział też, że nadrabia intensywnym treningiem. - Może częstym, ale czy intensywnym? On nie ma genetyki do intensywnych treningów. Moim zdaniem ma prawo bytu we freakach, ale jako zawodnik nie ma żadnych perspektyw. Dziękuję za rozmowę i życzę udanego procesu przygotowawczego. - Dzięki, pozdrawiam. Rozmawiał Piotr Jakóbiec