W 2021 r. Damian Janikowski miał to "szczęście" przywitać Pawła Pawlaka w organizacji KSW. Wówczas starcie odbywało się na dystansie trzech rund i po pełnym dystansie lepszy okazał się "Plastinho". Od tamtego czasu panowie mieli okazję mierzyć się z innymi rywalami i wylać hektolitry potu na treningach. Pawlak na PGE Narodowym sięgnął po pas mistrzowski dywizji średniej, a "Damiano" serią zwycięstw doprowadził, że jest pełnoprawnym pretendentem do zdobycia tytułu. Brązowemu medaliście olimpijskiemu z Londynu dojście do tego miejsca zajęło aż siedem lat, teraz po raz pierwszy w karierze będzie miał okazję zostać mistrzem. To będzie piekielnie trudne zadanie, bowiem obecny czempion z Łodzi jest niepokonany aż od dziewięciu walk. Ostatni raz smak porażki zaznał w 2018 r., wówczas musiał uznać wyższość Daniela Skibińskiego. Nokaut na sparingu Usyka, prawda teraz wyszła na jaw. "Tydzień dochodził do siebie" - Robiliśmy na czas, albo na ilość powtórzeń, plus treningi tlenowe, które się wydłużały i plus sparingi, w których dobieraliśmy dobrych sparingpartnerów i robiliśmy pełne pięć rund. Wyglądało to całkiem nieźle, ale wiadomo, że wszystko wychodzi w dniu walki - mówił Janikowski w programie "Klatka po klatce", opisując zmieniony proces treningowy. KSW. Paweł "Plastinho" Pawlak pokonał Damiana Janikowskiego i obronił tytuł Ostatecznie zawodnicy w pełnym skupieniu weszli do okrągłej klatki. Starcie zakontraktowano na pięć rund po pięć minut i tyle też potrwało. Mistrzem wagi średniej pozostał Paweł "Plastinho" Pawlak, który wypunktował Damiana Janikowskiego. Pawlak dominował w klatce, bardzo dobrze prowadził pojedynek, mając go cały czas pod kontrolą, pomimo presji wywieranej przez przeciwnika. Decyzja sędziów była jednak jednogłośna - 50-45, 50-44, 50-45 na korzyść "Plastinho". Tym samym do żadnej niespodzianki nie doszło, a mistrz wagi średniej po raz drugi obronił tytuł i może już pochwalić się serią 10. zwycięstw z rzędu.