W środę w wieku 29 lat zmarł Mateusz Murański, zawodnik FAME MMA i aktor. - Otrzymaliśmy zgłoszenie ujawnienia zwłok w mieszkaniu, ujawnienia dokonał członek rodziny, który nie mógł się skontaktować z mężczyzną, na miejscu prowadzone były czynności z udziałem prokuratora i biegłego lekarza. Na miejscu nie stwierdzono, by do śmierci przyczyniły się osoby trzecie - powiedziała "Faktowi" Prokurator Grażyna Wawryniuk, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Gdańsku. Ta informacja zszokowała środowisko zawodników i fanów gal freak fightowych. Bardzo emocjonalnie przyjął ją Arkadiusz Tańcula, jego kolega z serialu "Lombard: Życie pod zastaw" oraz dwukrotny przeciwnik na galach FAME (walczyli ze sobą w maju 2021 oraz sierpniu 2022 roku). Najpierw się przyjaźnili, później pokłócili, lecz ostatecznie potrafili zażegnać spór. - Gdy się dowiedziałem, gdy zostało to potwierdzone, to był dramat. Ja się popłakałem. Bardzo długo się przyjaźniliśmy, było za nami wiele pięknych chwil. My naprawdę byliśmy blisko, pomimo całej tej różnicy zdań, wszystkich rzeczy, które się wydarzyły. To był dramat dla mnie. Jeszcze byłem na planie "Lombardu", gdy mi o tym powiedziano, więc tam, gdzie się poznaliśmy - powiedział 34-latek serwisowi "WP SportoweFakty". Przyznał, że w ostatnim czasie Murański nie miał najlepszej opinii w oczach internautów. - Jeżeli cała Polska cię nienawidzi, nie dasz rady z tym wytrzymać. Wiadomo, trochę ten hejt sobie sam sprowadził tak naprawdę. To też się nie wzięło znikąd. Oczywiście, hejt hejtem, to jest złe. Ale można skrytykować, tylko to musi być konstruktywne, a nie coś typu "zdechnij". Wiem, jak to jest, miałem jakiś czas trochę hejtów. Wstajesz, widzisz te komentarze i to się nie chce żyć. Mateusz szukał odskoczni, uciekał do używek - zakończył Tańcula.