Wiadomość o śmierci Mateusza Murańskiego pojawiła się najpierw jako plotka krążąca po sieci. Tragiczną nowinę potwierdziła jednak później w rozmowie z Interią Grażyna Wawryniuk - rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Gdańsku. "W środę policja została powiadomiona o zgonie mężczyzny. (...) Zaniepokojony członek rodziny, który nie mógł się skontaktować z mężczyzną znalazł zwłoki w mieszkaniu. Na miejscu były wykonywane czynności. Prokurator biegły wykluczył działanie osób trzecich, natomiast przyczyna i okoliczności śmierci zostanie ustalona podczas sekcji zwłok" - przekazała. Mateusz Murański - podobnie jak swój ojciec Jacek - ukończył wrocławską Policealną Szkołę Aktorstwa i Musicalu. Jako aktor występował w wielu produkcjach. Dużą popularność zyskał dzięki roli "Adka" w paradokumentalnym serialu "Lombard. Życie pod zastaw.". Ostatnio wystąpił w nominowanym do Oscara filmie "IO". Mateusz Murański nie żyje. Ostatnią walkę stoczył na gali High League 5 Jacka Murańskiego z synem łączyło także to, że obaj byli gwiazdami gali freak fightowych. Ostatnia - jak się okazało - walka w życiu Mateusza Murańskiego miała miejsce w grudniu ubiegłego roku podczas gali High League 5. "Muran" zmierzył się wówczas z Pawłem Bombą w walce na zasadach K-1 i wzbudził spore emocje. Już w pierwszej rundzie tamtej pamiętnej walki Paweł "Scarface" Bomba rozbił sobie piszczel, a także w bolesny sposób kopnął rywala w krocze. Mateusz Murański zrewanżował mu się... zakazanymi w tej formule obaleniami, za co otrzymał ujemny punkt. W drugiej rundzie "Scarface" mocno obił "Murana", który dwukrotnie był liczony, a w trzeciej sędzia zdyskwalifikował Mateusza Murańskiego za kolejną próbę obalenia i duszenia. Jak przyznał po walce "Muran", sam nigdy nie trenował K-1, przez co pomyliły mu się zasady. Śmierć Mateusza Murańskiego wywołała ogromne kontrowersje. Tragiczne doniesienia skomentował między innymi inny bohater świata freak fightów - Arkadiusz Tańcula. "Jestem w szoku. W ogóle nie wiem, co mam powiedzieć. Jeszcze parę dni temu pisaliśmy. Wysłał mi filmik, żebym mu posklejał fragmenty. Zaprosiłem go do mojego nowego programu, mieliśmy powspominać, poopowiadać jakieś rzeczy. No i teraz ku**a taka informacja..." - przyznał.