Karolina Kowalkiewicz, przygotowująca się do walki na Florydzie, zaczęła bardzo dobrze i już w pierwszej rundzie starała się zmusić rywalkę do poddania, zapinając klamrę na biodrach. Jednak Argentynka umiejętnie się broniła, choć dopiero pod koniec starcia udało jej się wrócić do stójki. Jednak w drugiej rundzie to ona zaczęła dominować i wyprowadzała sporo celnych ciosów, co spowodowało, że Kowalkiewicz została zepchnięta do defensywy. Kiedy Polka zeszła do narożnika jej trenerzy zaczęli krzyczeć, że musi wygrać ostatnie starcie, bo inaczej do Gomez Juarez zwycięży w tym pojedynku. Czytaj także: Historyczne osiągnięcie Parnasse'a I choć walka toczyła się głównie w stójce, to Kowalkiewicz pokazała wielki charakter i zdołała nawet powalić Argentynkę. Sędziowie punktujący to starcie nie mieli łatwego zadania, choć chyba nikt nie spodziewał się, że po zakończeniu pojedynku dojdzie do takich scen. Tuż przed ogłoszeniem werdyktu przedstawiciel komisji sędziowskiej... poprawiał coś jeszcze na karcie punktowej opierając się o ścianę oktagonu. Wyglądało to kuriozalnie, a na oficjalnym koncie UFC na Twitterze tą scenę skomentowano w ironiczny sposób "Kiedy nauczycielka każe odłożyć długopisy"... Na całe szczęście po krótkiej chwili konferansjer ogłosił wygraną Karoliny Kowalkiewicz 29:28. Tym samym Polka, po serii pięciu porażek, odniosła drugie zwycięstwo z rzędu.