26 listopada "Pudzian" w łódzkiej hali Arena stoczy rewanżowy pojedynek z Jamesem Thompsonem. Z pierwszej konfrontacji zwycięsko wyszedł Anglik, lecz polski wojownik przyznał, że tym razem tanio skóry nie sprzeda. Walka Pudzianowskiego z Thompsonem ma być jedną z głównych atrakcji sobotniej gali MMA. Pięciokrotny mistrz świata zawodów Strongman do tego pojedynku przygotowywał się przez trzy miesiące w Stanach Zjednoczonych, gdzie trenował w legendarnej akademii wszechstylowej American Top Team. Nasz wojownik w trakcie okresu przygotowawczego duży nacisk kładł na poprawienie kondycji. - Ciężko nad nią pracowałem i na pewno jest lepiej. Przede wszystkim stosowałem dużo interwałów. Potrafię też lepiej rozkładać siły - powiedział dla "Super Expressu" Pudzianowski. Cieszący się w Polsce olbrzymią popularnością wojownik za oceanem pracował z Mike'm Dolce'm. Ceniony dietetyk diametralnie zmienił sposób żywienia "Dominatora", który obecnie waży 115 kg. I pomyśleć, że jeszcze dwa lata temu ulubieniec polskich kibiców ważył 141 kg. - Rewolucja może nie, ale trochę ta dieta się zmieniła. Jadłem teraz jedzenie bardzo wartościowe w energię, głównie łatwo przyswajalne węglowodany. Ograniczyłem też dźwiganie ciężarów, najcięższa sztanga, jaką podniosłem, ważyła chyba 80 kg. I w ten sposób ta waga mi naturalnie spadła - dodał 34-letni zawodnik, który nie dał się sprowokować uszczypliwymi wypowiedziami rywala. - Nie sądzę, żeby był w stanie mnie czymś zaskoczyć. Słyszałem, że ciężko trenuje i zrzucił dziesięć kilogramów, więc jego kondycja powinna być lepsza. Co znaczy tylko to, że lanie, które mu zafunduje będzie dłuższe niż ostatnim razem. Czekam na rewanż z Mariuszem z niecierpliwością. Moim celem jest sprawienie, żeby był jeszcze brzydszy niż jest teraz. To duże wyzwanie, chyba nawet trudniejsze niż wygranie samej walki - powiedział w jednym z wywiadów Thompson. Mariusz Pudzianowski przed KSW 17: