"Don Kasjo" i "Muran" stoczyli walkę w lutym 2022 roku na gali Prime MMA. Zawodnicy walczyli na zasadach boksu, a górą okazał się Życiński, który wygrał na punkty. Mimo to obaj panowie nigdy nie mieli żadnego konfliktu i okazywali sobie szacunek, co w tym środowisku nie zdarza się aż tak często. Hejt i używki - dwa najpoważniejsze problemy w świecie freaków Mateusz Murański był jedną z najbardziej kontrowersyjnych postaci w całym środowisku freak fightów. Nigdy nie unikał konfliktów, przez co na co dzień dotykała go bardzo duża fala internetowego hejtu. Według osób, które osobiście znały zmarłego, jak chociażby Arkadiusza Tańculi, Murański nie radził już sobie z krytyką i wyzwiskami, z którymi musiał się mierzyć. Freak fighter i aktor na skutek tych problemów zaczął sięgać po różnego rodzaju używki, które nie rozwiązywały żadnych problemów, a wręcz przeciwnie - jeszcze bardziej je pogłębiały. Według Kasjusza Życińskiego całe środowisko jest bardzo narażone na tego rodzaju problemy. Zawodnik i włodarz medialny Prime MMA wierzy, że śmierć Murańskiego będzie dla innych osób przestrogą i otworzy im oczy na realne zagrożenia, które mogą niszczyć życie osobom z tego środowiska. - Szkoda chłopaka. Ale mam nadzieję, że jego śmierć będzie przestrogą dla środowiska freakowego, a nawet całego showbiznesu. Żeby, ku**a, tyle nie ćpali. Żeby jednego wieczora nie mieszali psychotropów, sterydów i narkotyków. Obserwuję ten świat z bliska i wiem, co się dzieje - mówi "Don Kasjo" w rozmowie ze Sport.pl. - Najgorsza jest ta towarzyska presja. Ktoś odmawia kreski, a później tylko słyszy: "Nie, no dawaj! Nie bądź leszczem, baw się z nami". Rozumiem, że można na chwilę się fajnie po tym poczuć, ale następnego dnia się żałuje. A ci, co nie żałują, prawdopodobnie idą po prostu na kolejny balet - dodaje freak fighter. Mateusz Murański nie żyje. Miał szansę na Oscara, walczył we freak fightach "Don Kasjo" na koniec wspomina zmarłego Mateusza Murańskiego w ciepłych słowach i wyraża swój żal wobec tragedii, jaka go spotkała. Mimo że nie znał go dobrze prywatnie, miał go za poczciwego człowieka i zaznaczył, że z bardzo podobnymi opiniami spotykał się wśród innych ludzi, którzy mieli do czynienia ze zmarłym zawodnikiem.