Już w otwierającym galę pojedynku było ciekawie. Stójkowa wojna pomiędzy Robertem Maciejowskim i Arkadiuszem Kaszubą zakończyła się niejednogłośnym werdyktem na korzyść tego pierwszego. Maciejowski wszystkie wcześniejsze zwycięstwa odnosił przed czasem. Tym razem wygrał po decyzji sędziów. W rozmowie z Interią tłumaczył, że wykonał plan. Chciał walczyć spokojnie, bo była to dla niego bardzo ważna walka. - To było moje być albo nie być w KSW - przyznał. Kolejne dwie walki też kończyły się na punkty. Yann Liasse pokonał Huberta Szymajdę, a Patryk Surdyn zdominował parterowo Gustavo Oliveirę. Sporo działo się w pojedynku Bartłomieja Gładkowicza z Oumarem Sy. Polak wskoczył na zastępstwo, kilka dni przed galą. Mimo to zmieścił się w limicie wagowym kategorii półciężkiej. Francuz nie potrafił tego zrobić, mimo że wiedział o pojedynku od dłuższego czasu. W klatce przewaga wagi była widoczna. Francuz dominował w parterze. Już w pierwszej rundzie miał kilka okazji do poddania rywala, ale Polak dobrze się bronił. Gładkowicz walczył do końca walczył ambitnie. Nie dał rywalowi zakończyć walki przed czasem, ale na punkty wyraźnie przegrał.