Bardziej ruchliwy champion od początku nadawał ton wydarzeniom w oktagonie, lecz musiał cały czas być ostrożny, jak na przykład w czwartej rundzie, kiedy został skontrowany potężnym prawym sierpem. Johnson konsekwentnie robił jednak swoje i na 75 sekund przed ostatnią syreną zmusił rywala do odklepania dźwignią na staw łokciowy - "balachą". Cieszył się podwójnie, bo to była jego pierwsza wygrana przed czasem od blisko trzech lat. Wcześniej w limicie dywizji półśredniej doszło do spotkania dwóch zawodników znanych z piekielnie mocnego uderzenia - Robbie Lawlera (21-9) oraz Bobby'ego Voelkera (24-10). Już pod koniec drugiej minuty Lawler trafił lewym hakiem na głowę rywala, łamiąc mu nos. Voelker obficie krwawił i do końca rundy walczył bardziej o przetrwanie niż zwycięstwo. Jednak minutowa przerwa nic mu nie dała. W 20. sekundzie drugiej odsłony Lawler lewym okrężnym kopnięciem ściął przeciwnika z nóg. Zanim sędzia zdążył wkroczyć do akcji, Robbie dobił jeszcze oponenta krótkim prawym. Również w kategorii półśredniej szykowany przez niektórych na przyszłego mistrza Rory MacDonald (15-1) stanął naprzeciw Jake'a Ellenbergera (29-7). Początkowo obaj podeszli do siebie ze sporym respektem i nie było otwartych wymian. Faworyzowany Kanadyjczyk wykorzystywał natomiast lepsze warunki fizyczne i ciosami prostymi - szczególnie długim lewym, punktował rywala. To była jego główna broń i klucz do sukcesu. Po kwadransie dwóch sędziów przyznała mu wygraną 30:27, zaś trzeci typował 29:28.