Co tam się stało? Kontrowersje w hitowej walce na KSW. Polak ruszył z pretensjami
W dość nietypowy sposób zakończyła się walka mistrzowska o pas wagi lekkiej na gali XTB KSW 106. Salahdine Parnasse pokonał Mariana Ziółkowskiego przez TKO w drugiej rundzie, choć przerwanie sędziego może budzić w środowisku MMA wiele kontrowersji. Polak po zakończonym boju zwrócił uwagę na to, że mógł wrócić do walki, ale nie dostał szansy. - Przerwanie było za szybkie, z całym szacunkiem do sędziego. Chciałem przetrwać ciosy za gardą. Zanim miałem szansę wrócić, to walka by się skończyła - zaznaczył.

Walka pomiędzy Mateuszem Ziółkowskim a Salahdinem Parnassem stała się jednym z najbardziej oczekiwanych starć na polskiej scenie MMA. Ziółkowski, uważany za jednego z najlepszych zawodników wagi lekkiej w Polsce, już od początku swojej kariery budował swoją reputację dzięki świetnym umiejętnościom technicznym i niezłomnej woli walki. Parnasse natomiast, mistrz KSW kategorii lekkiej, to zawodnik, który zyskał ogromne uznanie dzięki swojej wszechstronności oraz spektakularnym zwycięstwom, które stawiały go w czołówce europejskiego MMA.
Historia tego starcia ma swoje korzenie w 2022 r., kiedy to pierwszy raz zestawiono obu zawodników. Pierwotnie panowie mieli walczyć na KSW 76, ale niestety pojedynek został przesunięty, a na miejsce "Golden Boy'a" wskoczył Sebastian Rajewski. Wydawało się, że najlepszym momentem na ponowne spotkanie wojowników jest historyczna gala XTB KSW Colloseum II na PGE Narodowym. Wszystko szło zgodnie z planem aż do czasu rozgrzewki, na której Biało-Czerwony doznał kontuzji i nie mógł wyjść do walki. Wówczas ogłosił, że wakuje pas i zawodnik znad Sekwany został tym samym mistrzem dywizji do 70 kg.
Nieodwracalna decyzja w sprawie Pudzianowskiego. Szef KSW zapewnił o tym publicznie. "Gwarantuję to"
Teraz przeciwnikiem Salahdine'a Parnasse'a miał być inny Polak Marcin Held, ale musiał wycofać się z powodów zdrowotnych. I w tym miejscu los trzeci raz zestawił do walki z francuskim czempionem Mariana Ziółkowskiego. Tym razem nie było negatywnych "niespodzianek" i zawodnicy znaleźli się w klatce. Drzwi zostały zamknięte i wybrzmiał pierwszy gong.
Od pierwszych chwil można było poczuć, że będzie to arcytrudne wyzwanie dla Polaka. Na każdą jego akcję w hali w Lyonie wybrzmiewały bardzo głośne gwizdy, natomiast, kiedy dobry ruch wykonywał Parnasse, panowała ogromna wrzawa.
Pierwsza runda zaczęła się dość spokojnie i analitycznie z obu stron. Po minucie Francuz ruszył w klincz i pracował nad obaleniem rywala. Udała mu się ta sztuka, a Polak wydawał się bezradny. W końcu wszedł za plecy i szukał duszenia trójkątem. Mimo wszystko na twarzy Ziółkowskiego panował duży spokój i dotrwał do końca premierowej odsłony.
Druga runda była już lepsza w wykonaniu Polaka, zdołał trafić rywala ciosami prostymi, a ten zamiast się bronić zaczął podkręcać tempo. Wyczekał chwilę nieuwagi "Golden Boy'a" i zdołał jeszcze obalić go przed końcem rundy. Francuz uderzył z góry trzy szybkie ciosy, a sędzia... nieoczekiwanie przerwał bój! Marian Ziółkowski od razu wstał i zaczął tłumaczyć, że jest w pełni świadomy i aktywnie się bronił.
Decyzji arbitra nie dało się już cofnąć i Salahdine Parnasse po raz kolejny obronił pas mistrzowski KSW w wadze lekkiej.
- Przerwanie było za szybkie, z całym szacunkiem do sędziego. Chciałem przetrwać ciosy za gardą. Zanim miałem szansę wrócić, to walka by się skończyła. Mogłem dać z siebie więcej. W stójce to wyglądało dobrze, ale widziałem, że Salahdine w zapasach jest dużo silniejszy. Szkoda, że zawiodłem wszystkie osoby, które są obok mnie. Chciałem zostawić serce, ale nie dałem rady - powiedział po walce zawiedzony Ziółkowski.

