Mamed Chalidow, zmierzający powoli do finiszu wielkiej kariery w klatce MMA, zamarzył sobie prawdziwego wyzwania, krzyżując rękawice z Tomaszem Adamkiem. Na korzyść wojownika działała tylko i aż klatka pokaźnych rozmiarów, której waloru jego rywal przed pojedynkiem raczej nie doceniał. Mamed Chalidow wprost o Polsce i o Polakach. "Nie będę ściemniał" Wszystko inne to już królestwo Adamka, czyli przede wszystkim zasady wyłącznie bokserskie oraz klasyczne rękawice, a nie tzw. chwytane znane w MMA. Oczywiście były dwukrotny mistrz świata wracał do ringu "zardzewiały", bo od października 2018 roku nie stoczył żadnej walki. A w dodatku ma już przeszło 47 lat. I to wszystko wyszło w pojedynku. Chalidow choć przegrał przez kontuzję, to na tle "Górala" pokazał się z bardzo solidnej strony. Nie do przeskoczenia okazała się być dla niego kontuzja prawej ręki. W tym momencie uznał też dużą klasę przeciwnika, bo nie wyobrażał sobie, by jedną sprawną ręką mógł dać sobie radę z Adamkiem. Teraz Chalidow wraca do zdrowia, a korzystając z czasu wolnego wybrał się do rodzinnej Czeczenii, gdzie wciąż są jego bliscy. Zresztą jest z nimi szalenie związany, niżej podpisany bardzo dobrze pamięta rozmowę z Mamedem, dokładnie dziesięć lat temu opublikowaną w "Gazecie Krakowskiej" przed starciem z Brettem Cooperem, gdy wracał pamięcią do września 1997 roku. Poruszenie po wpisie Mameda Chalidowa. "Zbliża się czas". Kibice dziękują legendzie To wówczas jego rodzice, chcąc lepszego życia dla swojego kochanego syna, namówili 17-latka, aby ruszył w świat. W odwodzie miał Włochy i Egipt, ale postanowił, że jego ziemią obiecaną będzie Polska. I tego wyboru, choć wówczas przesądził prozaiczny powód, nigdy nie żałował, co także wyraźnie zaakcentował. - Spojrzałem na mapę, sprawdziłem odległość i od razu wiedziałem, że chcę jechać do Polski. Nie będę ukrywał, wówczas kierowałem się wyłącznie tym, żeby być jak najbliżej mamy i taty. Lepszego wyboru, dzięki Bogu, nie mogłem wtedy dokonać - stwierdził Chalidow. Teraz w swojej ojczyźnie udzielił blisko półtoragodzinnego wywiadu, w którym roi się od różnych wątków i tematów. Warto podkreślić, że uczynił to w podcaście, prowadzonym przez Asłanbeka Badajewa, wiceprezesa czeczeńskiej organizacji Absolute Championship Akhmat. Jak zwracają uwagę branżowe media, między innymi portal lowking.pl, osobą z cienia przy federacji, nieoficjalnie ją wspierającą, jest przywódca Czeczenii Ramzan Kadyrow. Mówimy zatem o człowieku, który jest oskarżony o zbrodnie popełniane w Ukrainie, a także wyrażającym się bardzo krytycznie pod adresem Polski. Głośno było o jego słowach w lutym ubiegłego roku, gdy w swoim szaleństwie groził Polsce "denazyfikacją", a napisał to wprost na swoim kanale na Telegramie. - Wielokrotnie twierdziłem, że walka z satanizmem powinna być prowadzona w całej Europie i, w pierwszej kolejności, na terytorium Polski - wypalił Kadyrow. Co za reakcje. Takie sceny w czasie walki Chalidowa z Rosjaninem Tym cenniejsze jest to, co Chalidow mówił w podcaście, który ma spore zasięgi we wchodzącej w skład Federacji Rosyjskiej autonomicznej republice. Niesłychanie ciekawy był inny fragment, dotyczący wydarzeń z 2006 roku. Wówczas Chalidow był już od kilku lat "naszym" wojownikiem, choć formalnie polskie obywatelstwo otrzymał dopiero z końcem 2010 roku. Dokładnie 2 września odbyła się gala w jego rodzinnym Groznym, a naprzeciwko Mameda w walce wieczoru stanął Rosjanin Raszyd Magomedow. Chalidow nie miał łatwo, ale wygrał już w pierwszej rundzie, poddając debiutującego w zawodowym MMA przeciwnika tzw. duszeniem trójkątnym. Lecz zanim zdążył to zrobić, spotkało go bardzo osobliwe doświadczenie. - Część kibiców krzyczała "ubij Polaka" - wspomniał Chalidow, śmiejąc się przy tym do rozpuku. - Nie wiedzieli, że jesteś Czeczeńcem? - zafrasował się Badajew. - Wiedzieli o tym, ale też wiedzieli, że przyjechałem z Polski - dodał Mamed, w innym miejscu rozmowy wdzięcząc się polskiej publiczności, która bardzo mocno dopingowała go nawet wtedy, gdy mierzył się z rodowitymi Polakami, a wymienieni zostali Mariusz Pudzianowski, Borys Mańkowski i Tomasz Adamek.