Mówisz KSW, myślisz Mamed Chalidow. Zawodnik pochodzący z Czeczenii jest chodzącą legendą największej polskiej federacji mieszanych sztuk walki i regularnie przyciąga na swoje walki tysiące kibiców chcących zobaczyć go w akcji. 44-latek wciąż należy do ścisłej czołówki oraz nie boi się nowych wyzwań. Nieco ponad rok temu jego pojedynek zamykał drugie w historii wydarzenie na PGE Narodowym. Nasz rodak po raz drugi w karierze nie dał wtedy szans Scottowi Askhamowi, który ma za sobą przeszłość w elitarnym UFC. Po tym okazałym triumfie w lutym 2024 doświadczony sportowiec zmierzył się w boksie z Tomaszem Adamkiem, jednak po dobrym początku musiał odpuścić dalszą rywalizację z powodu kontuzji. Dopiero niedawno włodarze federacji ogłosili kolejne wyzwanie legendy w formule MMA. Mamed Chalidow w połowie listopada weźmie udział w historycznej gali KSW oznaczonej numerem setnym. Między innymi dzięki niemu bilety rozchodzą się niczym świeże bułeczki. Organizatorzy niedawno pochwalili się 70-procentową zajętością obiektu. Wyczerpanie puli dostępnych wejściówek wydaje się kwestią czasu. Martin Lewandowski oraz Maciej Kawulski obecnie mają się z czego cieszyć, ale minione tygodnie nie były wcale takie kolorowe. Opinia publiczna dowiedziała się właśnie o kulisach negocjacji z Mamedem Chalidowem. Ten na łamach "WP SportoweFakty" wprost przyznał, że jego walka znajdowała się pod sporym znakiem zapytania ze względu na poważny uraz Pawła Pawlaka, z którym pierwotnie miał się zmierzyć. "Po prostu powiedziałem: przełóżmy tę walkę. Już wtedy rozmowy się skończyły, bo mnie interesowała walka z nim. Zawsze powtarzam i będę powtarzał, że najważniejszy jest aspekt sportowy. On musi być, żeby motywować samego siebie. To duże wyzwanie, żeby w moim wieku zmierzyć się z aktualnym mistrzem" - przekazał Mamed Chalidow w wywiadzie z Arturem Mazurem dla magazynu "Klatka po klatce". Mamed Chalidow dziękuje dyrektorowi sportowemu KSW. "Jest pitbullem" Main event wydarzenia uratowała tylko szybka i przede wszystkim skuteczna reakcja najważniejszych osób w KSW. 44-latek ciepłe słowa skierował zwłaszcza w kierunku dyrektora sportowego. "Wojsław Rysiewski się załamał. Ale oczywiście powiedział: "daj szansę, poczekaj". I później wrócił, powiedział, że jest walka. Zatkało mnie! To było zaskoczenie i coś się w oku zapaliło. Woju zaskoczył mnie pozytywnie, jest pitbullem" - stwierdził z uśmiechem na ustach legendarny zawodnik. Ostatecznie stanęło na tym, że fighter pochodzący z Czeczenii stanie w szranki z niepokonanym Adrianem Bartosińskim. Pojedynek odbędzie się na dystansie trzyrundowym, więc o żadnych kalkulacjach nie ma nawet mowy. Wcześniej zaś kibicom zaprezentuje się choćby Mariusz Pudzianowski. Były strongman także ma za sobą długą przerwę. Ostatni raz do oktagonu wchodził w czerwcu 2023 roku na PGE Narodowym w Warszawie.