Gala z udziałem Soldicia odbyła się w mieście Broomfield, w stanie Kolorado. Walka Chorwata z Kadestamem była piątą kolejną na karcie, po niej były jeszcze dwa pojedynki, w tym najważniejsze starcie wieczoru. Popularny "Robocop" w nowej federacji miał dopiero zapracować na umocnienie swojej pozycji, ale po tym, co stało się w piątkowy wieczór, plany na razie legły w gruzach. Roberto Soldić znokautowany. Pogromca Mameda Chalidowa na deskach W pierwszej rundzie Soldić czyhał na akcje, z których dał się poznać podczas gal w Polsce, czyli ustrzelenie przeciwnika w stójce. O sile pięści przekonało się już wielu rywali, w tym wspomniany Mamed Chalidow, który z jego rąk zaliczył brutalny nokaut. "Bandyta" - taki bowiem pseudonim nosi Szwed, był jednak sprytniejszy i nie dał się mocno trafić. W drugiej rundzie to właśnie Kadestam postanowił zaskoczyć Chorwata i to on ruszył do ofensywnych ataków w stójce. Efekt przyszedł błyskawicznie, już po nieco ponad trzydziestu sekundach wystrzelił w tempo lewym łokciem, po którym Soldić runął na matę oktagonu. Chorwat szybko wstał, ale widać było, że jest oszołomiony. Szwed to także zauważył i już nie dał mu chwili wytchnienia, wyprowadzając serie ciosów. Po kolejnym prawym zamachowym pod Soldiciem znów ugięły się nogi, kolanem dotknął podłoża, a po chwili - tym razem prawy sierp - całkowicie rzucił go "na deski". Właściwie nie miał już siły na obronę i do akcji wkroczył sędzia, chroniąc go przed kolejnymi trafieniami "Bandyty". Dla Soldicia była to druga walka dla ONE Championship i na razie pozostaje bez zwycięstwa. W debiucie doszło do przypadkowego uderzenia kolanem w krocze, po którym walkę przerwano i uznano za rozstrzygniętą.