Kres walki nastąpił w drugiej rundzie, kiedy to Zbigniew Bartman trafił mocnym frontkickiem, po którym Hajto się przewrócił. Były siatkarz poszedł za ciosem i zaczął dominować nad przeciwnikiem. Ostatecznie złapał duszenie, a Tomasz Hajto się poddał. - W ostatnich tygodniach wizualizowałem sobie walkę w głowie 1000 razy i w żadnym z tych scenariuszy nie wygrałem przez duszenie, także śmiesznie wyszło. Na parter poświęciłem najmniej czasu, ale fajnie, że się udało - powiedział w rozmowie z Mateuszem Kaniowskim po walce były reprezentant Polski w siatkówce. - Nie do końca spodziewałem się jednak, że będzie taki zacięty i zawzięty. Widać było góralski charakter. Mam do niego wielki szacunek, za to, że podjął się walki i dobrze się przygotował. Miał waleczne serce - dodał, nie szczędząc dobrych słów pod adresem oponenta. Zbigniew Bartman świeżo po walce z Tomaszem Hajto Na tej samej gali wystąpił inny były piłkarz, Błażej Augustyn, który pokazał, że wie, o co chodzi w MMA. Stoczył trzyrundowy pojedynek z Dominikiem Pudzianowskim i wygrał przez jednogłośną decyzję sędziów. Dziennikarz podsunął Bartmanowi pomysł, aby właśnie z nim zawalczyć w następnym boju. Najman rozbity w 16 sekund, przyznał się do błędu. Wywołał wybuch śmiechu - Nie na tym etapie. Błażej trenuje dłużej ode mnie. Z tego, co wiem, to ma już 3-letni staż treningowy, a ostatnie cztery miesiące ostro się przygotowywał. Na razie to nie mój kaliber. Dajcie mi trochę czasu, podciągnę trochę swoje umiejętności i będziemy o tym rozmawiać - odpowiedział sportowiec z Warszawy. Później jednak dodał, że ma już kogoś innego na oku. - Rozmawiałem ze sportowcem z innej dyscypliny, indywidualnej tym razem. Więcej nie zdradzę - uchylił na koniec rąbka tajemnicy.