Panowie przez całą konferencję wbijali sobie szpilki i wyzywali się nawzajem. Obaj będą uczestnikami ćwierćfinałowych walk Grand Prix High League. Prawdopodobieństwo, że na siebie trafią jest jednak nieduże, a fani liczą na to starcie. Zakulisowa awantura jest pokłosiem sytuacji ze sceny, kiedy to podczas spotkania twarzą w twarz Marcin Najman uderzył z otwartej ręki Jacka Murańskiego (czytaj więcej). Najmanowi puściły nerwy. Nie wytrzymał i uderzył Murańskiego - Schodząc po schodkach, gdzie panuje zupełna ciemność i są tam kotary jak w teatrze. Murański schował się za jedną z kotar i gdy przechodziłem to z zaskoczenia próbował mnie uderzyć. Doszło do obcierki, ale jak może uderzyć ktoś, kto nie umie się bić. Zaraz później spi**dolił za ochronę, a mnie odciągało kilkanaście osób, żebym go na miejscu nie rozszarpał. Skończyło się to tak, że w kordonie ochrony musiał opuszczać halę - opisał starcie "El Testosteron". Wydarzenia na backstage opisał w wywiadzie dla MMA.pl inny uczestnik Grand Prix, który był światkiem starcia. - Widziałem tę sytuację. Jacek się zaczaił na Marcina za liścia podczas face to face. Nie było ochrony w tym momencie i tam jest bardzo ciemno. Nie widziałem, gdzie schował się Jacek. Najman schodził i nastąpił wyskok oraz uderzenie. "Kubańczyk" bardzo fajnie zareagował, odciągał Marcina bo chciał się odegrać. Klasyka freak fightów - relacjonował "Lizak". Zamieszanie zostało umieszczone w oficjalnym nagraniu vloga z I konferencji przed High League 8. Nie widać tam uderzenia, ale sytuacja nadal była gorąca. Szereg osób próbowało odciągnąć od siebie Najmana i małżeństwo Murańskich.