"Chcielibyście zobaczyć Gabrysia w walce MMA?" - napisał Arab do swoich fanów na Facebooku, a na jego pytanie zareagowało już ponad 1,3 tysiąca użytkowników. Niemal wszyscy obserwujący profil rzeszowianina odnieśli się z entuzjazmem, więc jeśli raper chciał uzyskać aprobatę i potwierdzenie dla swoich planów, to teraz nie ma już odwrotu. Zresztą świadczą o tym jego kolejne słowa: "ptaszki ćwierkają o MMA, więc może-może... Z kim byście mnie widzieli w klatce? Ps. Nie będzie to ani Bonus BGC ani na razie <a class="textLink" href="https://muzyka.interia.pl/artysta-popek,aId,8233" title="Popek" target="_blank">Popek</a>" - zakomunikował muzyk, planując swój debiut w oktagonie, popularnie zwanym klatką. Arab, a właściwie Gabriel Al-Sulwi, jest rzeszowianinem. Poza muzyką para się kulturystyką, której jest instruktorem w siłowni, a jedną z jego pasji są sztuki walki. Zresztą niedawno, gdy jego życie było na zakręcie z powodu uzależnienia od marihuany, jedną ze skutecznych terapii okazały się być treningi brazylijskiego jiu-jitsu. Trenerem Araba jest Rafał Antończak, wielokrotny mistrz Polski w muay thai, czyli boksie tajskim. W swojej twórczości raper nie unika homofobicznych treści, o czym dowodzi piosenka "Bratku", w której śpiewa tak: "Geje, chorzy ludzie, a nie przyjaciele/ Normalna rodzina, to gdzie mama i tata/ A nie żeby tata tacie do d... wkładał". Gwiazdą federacji KSW, ściągającą do hal młodych fanów, stał się wspomniany raper Popek Monster. Paweł Mikołajuw, bo tak brzmi jego prawdziwe imię i nazwisko, po latach wrócił do klatki, ale zaczął od brutalnego zderzenia z siłą Mariusza Pudzianowskiego. Walka trwała tylko 80 sekund i zakończyła się wygraną "Pudziana". W drugim występie Popek spisał się o niebo lepiej i w ciągu 45 sekund zmusił do odklepania Hardkorowego Koksa, czyli Roberta Burneikę.