Junior Nsangou urodził się we wrześniu 2005 roku, tuż przed tym, gdy ojciec przeprowadził się z Ukrainy do Polski, zamieniając Spartak Sumy na Podbeskidzie Bielsko-Biała. Właśnie grając w barwach "Górali" poznał swoją obecną małżonkę Dorotę, a łącznie w Polsce grał przez pięć lat, po odejściu z Podbeskidzia spędzając czas w niższych ligach. W międzyczasie rosła jego miłość do naszego kraju. Syn przyszedł jednak na świat w Duali i przez pierwsze lata jego życia ojciec mógł odwiedzać go tylko co kilka miesięcy, a mały Junior rozwijał swoje umiejętności grając na ulicy. "Tak wyrastają utalentowani zawodnicy, bo nikt nie mówi im, jak mają grać w wieku ośmiu lat. Street football uczy najlepiej, co pokazuje przykład Brazylijczyków bądź Argentyńczyków. Sam starałem się stworzyć swoim dzieciom możliwość codziennego grania w piłkę, czego brakuje w Europie" - powiedział Alirou w rozmowie z "Przeglądem Sportowym". Reprezentacja Polski u-19. Wyjątkowy debiut Juniora Nsangou Ważne słowa Lewandowskiego. Chodzi o przyszłość polskiej piłki Rodzina Nsangou wyprowadziła się do Anglii w 2011 roku, Junior dołączył do nich mając 9 lat. Szybko potencjał zauważyli w nim skauci Blackburn Rovers, gdzie rozwija się już od niespełna 8 lat. W zeszłym sezonie zdobył 9 goli na poziomie juniorskiej Premier League. Determinacja ojca plus czujność PZPN sprawiły, że utalentowany gracz został powołany do kadry "Biało-Czerwonych", a Polskę odwiedził pierwszy raz w czerwcu, właśnie w ramach zgrupowania reprezentacji. Jego umiejętności ceni także selekcjoner Marcin Brosz. Zerwać ze strachem przed dryblingiem. Ciekawa inicjatywa Akademii Cracovii. "Kiwajże!" Wyczekiwany debiut Nsangou przyszedł w czwartkowym meczu z Maltą. Polacy podchodzili do niego po porażce 0:2 z Portugalią i wiadomym było, że potrzebują korzystnego wyniku z gospodarzami, by wciąż być w grze o awans do najlepszej czwórki. W osiągnięciu tego celu "pomogli" sami Portugalczycy, którzy w 2. kolejce rozbili Włochów aż 5:1. 17-latek pojawił się w wyjściowym składzie, ale sam mecz ułożył się bardzo niefortunnie dla niego i kolegów. Już w 22. minucie czerwoną kartkę zobaczył bowiem Wiktor Matyjewicz i nasza reprezentacja długo się męczyła,ale w końcu w osłabieniu zdołała zdobyć dwa gole i zwyciężyć 2:0. Nsangou spędził na murawie 63 minuty, zmieniony przez zdobywcę drugiego gola, Tomasza Pieńkę. Ważne osiągnięcie jednak za nim, chociaż pod tym względem nie jest pionierem w rodzinie. W styczniu tego roku w reprezentacji kobiet do lat 16 zadebiutowała bowiem jego młodsza siostra Aisha, także wykazująca spory potencjał zawodniczka Manchesteru United. Jej brata i jego kolegów już w niedzielę czeka kluczowy mecz w trakcie tegorocznego Euro. O 18:00 zagrają w meczu o półfinał z Włochami, a do awansu do strefy medalowej potrzebują zwycięstwa.