- Nie jest normalne, że zarządzający klubem dostaje pogróżki śmierci. Rozumiem krytykę, ale coś takiego? - powiedział Pablo Longoria. To on od ponad dwóch lat odpowiada za politykę transferową klubu. Sprowadza trenerów i zawodników, m.in. stał za wypożyczeniem Arkadiusza Milika z Napoli. Wtargnięcie kibiców do ośrodka treningowego Longoria, uważany jest za "złote dziecko" piłki nożnej. Znikąd doszedł do stanowiska prezesa w wieku 35 lat. Marsylia pod jego rządami stoi w miejscu. Nie nawiązała walki z PSG w lidze, w tym sezonie odpadła w kwalifikacjach Ligi Mistrzów, a w Ligue 1 jest na czwartym miejscu. Ostatni remis z Tuluzą rozsierdził kibiców. Przedstawiciele największych grup fanów, bez których w Marsylii nie da się zarządzać klubem, pojawili się w centrum treningowym La Commanderie. Reprezentowali 27 tysięcy abonentów. Szefowie tych klanów wdali się w dyskusję z trenerami, prezesem i jego współpracownikami. Doszło do przepychanek, podczas "dyskusji" padły wyzwiska i podobno groźby śmierci wobec prezesa i jego rodziny. Rachid Zeroual, prezes grupy "South Winners" powiedział wprost, że dają im czas do 8 października na odejście z klubu. Zaciekły bój w stolicy Andaluzji. Szczególny wieczór dla reprezentanta Polski Klub w stanie wojny Pracujący od tego sezonu Marcelino nie zamierzał czekać. Natychmiast podał się do dymisji. Wydał oświadczenie, w którym napisał, że nie da się pracować a atmosferze terroru. "Zastraszanie i indywidualne ataki, których ofiarą padł prezes i nasz sztab w poniedziałek, zwiastują niepewną przyszłość i nienajlepsze warunki pracy, które nie pozwalają na właściwe wykonywania naszych obowiązków" - napisał hiszpański szkoleniowiec. Longoria nie zamierza ustępować. Uważa, że ma do wypełnienia misję i polecenia właściciela. Czuje się jednak zaszczuty, a atmosfera wokół klubu nie pozwala na normalną pracę. W klubowej korespondencji miał napisać, że "jest w stanie wojny". W dzienniku "La Provence" mówił, że dostał pogróżki śmierci. Szefowie grup kibicowskim zaprzeczają temu. - Pogróżki śmierci? Zapomnijcie o tym. Powiedzieliśmy im: "Przestańcie, wynoście się, nie chcemy was więcej widzieć - powiedział prezes grupy Handifan OM w dzienniku "La Marseillaise". W takiej atmosferze Olympique Marsylia przystąpi dziś do meczu w Lidze Europy a Ajaksem Amsterdam. Trenerem w trybie awaryjnym został urodzony w Marsylii, były zawodnik klubu - Jacques Abardonado. Pytanie, czy kibice pozwolą wyznaczyć nowego szkoleniowca dotychczasowemu prezesowi? Olgierd Kwiatkowski