Polscy piłkarze z grymasami na twarzach wrócili do swoich klubów po październikowym zgrupowaniu reprezentacji. Podopieczni Michała Probierza w dwóch ostatnich spotkaniach dopisali zaledwie jeden punkt do tabeli Ligi Narodów UEFA i wciąż są zagrożeni spadkiem do niższej dywizji. Szczególne powody do wściekłości po potyczkach na PGE Narodowym miał Przemysław Frankowski. Porażką zakończyła się konfrontacja z Portugalią, w której wystąpił od pierwszej do ostatniej minuty. W meczu z Chorwacją nie wstał nawet z ławki rezerwowych. Pomocnik zapewne jak najszybciej chciał się przełamać. Najbliższa okazja nadeszła stosunkowo szybko, bo w sobotni wieczór. Pomógł mu w tym klubowy trener. Znalazł on miejsce dla pomocnika w wyjściowej jedenastce, a ten odwdzięczył mu się jeszcze w pierwszej połowie. W dwudziestej minucie piłka na połowie rywala trafiła prosto pod nogi 29-latka. Ten nawet nie zastanawiał się i uderzył nie do obrony zza pola karnego. "Strzał z armaty" - napisał krótko oficjalny profil francuskiego zespołu w serwisie X. Przemysław Frankowski znów strzela w Ligue 1. Ponad miesiąc czekania "Spójrzcie na prawdziwą bombę w wykonaniu reprezentanta Polski" - meldowało z kolei Eleven Sports, dzieląc się materiałem wideo ze wspomnianej akcji. Na uwagę zasługuje totalna bezradność bramkarza, który co prawda rzucił się do piłki, ale nawet jej nie dotknął. Wynik 1:0 utrzymał się już do końca pierwszej połowy, dzięki czemu trafienie naszego rodaka zyskało na znaczeniu. Po przerwie rezultat na 2:0 ustalił Remy Labeau Lascary. Drużyna Przemysława Frankowskiego zanotowała kolejny cenny triumf w obecnie trwającej kampanii. Sam Polak na gola czekał grubo ponad miesiąc, ponieważ ostatni raz na listę strzelców wpisał się dokładnie 1 września w wyjazdowej konfrontacji z AS Monaco. Kolejne spotkanie RC Lens rozegra 26 października. "Czerwono-złoci" ugoszczą u siebie LOSC Lille.