Montpellierdwukrotnie obejmowało prowadzenie w pierwszej połowie, ale Clermont jeszcze w tej samej części meczu dwukrotnie doprowadzało do remisu. Po przerwie gospodarze strzelili jednak dwie kolejne bramki, na które goście nie zdołali odpowiedzieć. Wydawało się, że losy spotkania są już rozstrzygnięte i drużyna Montpellier powoli może dopisywać sobie w tabeli kolejne trzy punkty. Niestety, mecz zakończył się w skandaliczny sposób nie mający wiele wspólnego ze sportem. Z trybun na boisko poleciała bowiem petarda i wybuchła z taką siłą przy Mory'm Diawie, bramkarzu Clermont, że ten otumaniony całym zdarzeniem przewrócił się na murawę i nie był w stanie wstać o własnych siłach. Bramkarz gości został zniesiony z boiska na noszach. Po skandalu z meczu z Legią idą jak burza. Rekordowa seria AZ Alkmaar Mecz przerwany. To może być walkower Diawowi nie stało się nic poważnego, ale szybko okazało się, że zszokowany golkiper nie jest w stanie dalej grać, bo całe zdarzenie przyniosło mu traumę. Piłkarze Clermont w ramach solidarności ze swoim kolegą nie chcieli wracać na boisko. Sędzia uznał, że w sytuacji, gdy całe zdarzenie wiązało się z chuligańskim aktem z trybun, gra nie będzie już wznowiona. Formalnie mecz zakończył się przy wyniku 4:2 dla Montpellier, ale trudno spodziewać się, by francuskie władze piłkarskie nie podjęły żadnych kroków związanych z tym, co działo się w niedzielne popołudnie. Niewykluczone, że wynik zostanie zweryfikowany na walkower dla Clermont. Gdyby tak się stało, przez bezmyślne działanie pseudokibica Montpellier straci praktycznie pewny komplet punktów. Osoba, która rzuciła petardę w stronę Diawa, została aresztowana. Ochroniarz Messiego zatrzymał małego fana. Następna reakcja zaskoczyła