"Era Orłów" - taki tytuł nosi otwierający sobotnie wydanie artykuł w "L’Equipe" po zwycięstwie Nicei 1-0. Na głównym zdjęciu Marcin Bułka na ramionach kolegów - najlepszy z nicejskich "Orłów" w spotkaniu dzięki któremu klub polskiego bramkarza został liderem Ligue 1, a 24-latek z Wyszogrodu stał się piłkarskim bohaterem dnia we Francji. Marcin Bułka pewny swego Pierwszego karnego Polak obronił w 11. minucie. Strzelał Folarin Balogun. Wychowanek Escoli Barcelona dobrze wyczuł intencje Amerykanina. Druga "jedenastka" została podyktowana w 55. minucie. Bułka po prostu stał w miejscu, a piłkarz Monaco uderzył w środek bramki. - Wiedziałem, że spudłował karnego przeciw nam w poprzednim sezonie (wtedy bronił Kasper Schmeichel - przyp. ok). To mi dało pewność, żeby zanurkować w ten róg, a przy drugim karnym, kiedy już spudłował pierwszego, postanowiłem zostać na środku. To była gra mentalna. My bramkarze zawsze mamy wtedy przewagę, bo nie mamy nic do stracenia - mówił tuż po spotkaniu polski piłkarz. Co za popis Marcina Bułki. Polak obronił dwa rzuty karne Dlaczego nie nota 10? Nie mogło być inaczej. Bułka po tak spektakularnym spotkaniu, w którym zachował czyste konto, został uznany graczem meczu. W "L’Equipe" był blisko idealnej noty - 10. Dostał jednak "dziewiątkę". "Polski bramkarz był wielkim piłkarzem tego spotkania, broniąc dwa rzuty karne. Jego zasięg ramion zdeprymowały Amerykanina, podobnie jak spokój w momencie strzału. To był wyczyn zarówno techniczny jak i mentalny. Potem zatrzymał jeszcze strzał Minamino. Postawione było pytanie, czy nie dać mu 10-tki, ale czy te karne były wykonane tak dobrze?" - uzasadniło swoją ocenę "L’Equipe. W "Nice-Matin" Bułka również dostał "dziewiątkę". "Był już ulubieńcem kibiców Nicei, a teraz stał się bohaterem derbów. Obronić rzut karny, to jest coś, ale dwa - to jest coś wielkiego! Stał się koszmarem Balgouna" - pisze lokalna gazeta. Ten wyczyn Marcin Bułka zapamięta do końca życia "L’Equipe" również podkreśla, że Polak rozkochał w sobie miejscowych kibiców, którzy po meczu gorąco mu dziękowali za jego wyczyn i zwycięstwo. Skandowali jego nazwisko. Ogromne zaufanie do bramkarza z Polski ma również trener Francesco Farioli. - Historia Marcina jest dobrą historią ze względu na to co się wydarzyło, to, co się dzieje od początku sezonu. Kiedy powiedziałem mu, że ma wszystkie atuty, by być bramkarzem numerem 1 pomyślałem dziś o tym i jestem szczęśliwy ze swojego wyboru - powiedział szkoleniowiec Nicei. Nikt nie ma wątpliwości, że bez Bułki "Orły" z Nieci nie pofrunęłyby tak wysoko i nie objęły prowadzenia w tabeli Ligue 1. "Nicea była lepsza, Nicea dominowała, Nicea nic nie ukradła, ale nie byłaby liderem dziś rano bez Marcina Bułki, autora wyczynu, który zapamięta do końca życia. Poza tym, że zaraził drużynę swoją siłą, polski bramkarz sprawił wielką przykrość Monakijczykom." - czytamy w relacji z meczu w "L’Equipe". Olgierd Kwiatkowski