To były nerwowe godziny we Francji. Około 10:30 francuski piłkarz kongijskiego pochodzenia Alexis Beka Beka zjechał na pas awaryjny autostrady A8 i usiadł na krawędzi wiaduktu Magnan położonego na wysokości 100 metrów. Groził, że popełni samobójstwo. Szybko na miejscu pojawiła się straż pożarna, żandarmeria, wojsko i psycholog, którego wysłał sam klub defensywnego pomocnika - OGC Nice. Żandarmeria podała ok. 14:00 że, zawodnik postanowił zrezygnować ze skoku i oddać się w ręce strażaków. Jak czytamy we włoskim Mediasecie, negocjacje były długie. Beka Beka został przewieziony do szpitala, ale jego życiu nie zagraża niebezpieczeństwo. "Jest cały i zdrowy" - napisało Radio Monte Carlo Sport w swoim serwisie internetowym. Takiego meczu nie było od lat. Puchar Polski skojarzył niezwykłe pary Alexis Beka Beka chciał skoczyć z wiaduktu. Chwile grozy we Francji Akcja ratunkowa spowodowała pewne utrudnienia dla kierowców. Na wiadukcie utworzył się sześciokilometrowy korek, a prawy pas został wyłączony z ruchu, aby umożliwić parkowanie wszystkim pojazdom ratunkowym. Spowolniono także ruch ze strony Włoch. "Rozładowanie" zatoru miało potrwać około godziny. Najważniejsze jednak, że wszystko dobrze się skończyło. Klub już wcześniej odwołał wszelkie aktywności medialne zaplanowane na piątek. W niedzielę zespół z Nicei zagra ze Stade Brestois. W jego barwach występuje Marcin Bułka. Gwiazdor Premier League "leczył" kontuzję w klubie nocnym. Kibice oburzeni