AS Monaco i Olympique Marsylia sezon 2018/2019 zaczęły w kratkę, wygrały tylko po jednym z trzech rozegranych pojedynków i utknęły w środku tabeli, daleko za pędzącym od wygranej do wygranej Paris Saint-Germain. W niedzielę na stadionie Louisa II jedna z wielkich firm mogła się zbliżyć do górnych rejonów tabeli, a druga mogła pogrążyć się w jej środku. Wygrana dla obu drużyn była celem numer jeden. Goście wyszli na prowadzenie samej końcówce pierwszej odsłony. Uciekł prawą flanką Dimitri Payet, wrzucił piłkę przed bramkę, a na piątym metrze Kostas Mitroglu stał sam jak grecki posąg i pewnie głową otworzył wynik, zdobywając klasyczną bramkę do szatni. W drugiej połowie Monaco odpowiedziało z podwójną mocą. Najpierw tuż po przerwie Youri Tielemans na raty trafił do siatki OM po koszmarnym błędzie obrońców, a po pięciu minutach Radamel Falcao skorzystał z kolejnego błędu defensorów Marsylii i z piątego metra wpakował piłkę pod poprzeczkę bramki gości. Marsylia nie zrezygnowała z walki o punkty, aż w 74. minucie Florian Thauvin zamknął wspaniałą akcję płaskim strzałem i zrobiło się 2-2. A gdy wydawało się, że spotkanie zakończy się remisem, w doliczonym czasie gry Thauvin świetnie dograł z rzutu rożnego, a Valerien Germain strzałem głową ustalił wynik meczu na 3-2 dla przyjezdnych. Przy tym golu nie popisał się Diego Benaglio, golkiper Monaco, które przegrało po raz drugi w sezonie. Piłkarze z Księstwa plasują się na 13. miejscu w tabeli, a OM awansowało na pozycję piątą, ze stratą dwóch "oczek" do wicelidera z SCO Dijon.