Jeszcze niedawno wydawało się, że w perspektywie kilku miesięcy szykują nam się dwa biznesowo gigantyczne transfery. Ich główni bohaterowie? Harry Kane (Tottenham) i Kylian Mbappe (PSG). Ten pierwszy ma niebawem opuścić White Hart Lane, by stać się najdroższym piłkarzem w historii. Szefowie "The Spurs" oznajmili, że swojego gwiazdora nie oddadzą za mniej niż 200 mln funtów, co stanowi równowartość ok. 230 mln euro. Rekordzistą pozostaje Neymar, który w 2017 roku - wówczas jako gracz Barcelony - kosztował PSG aż 222 mln euro. Można było przypuszczać, że w bardzo nieodległej przyszłości wszystkie bariery przełamie Mbappe. Aktualny mistrz świata miał przejść najbliższego lata do Realu Madryt za niebotyczną kwotę. Jaką dokładnie? Spekulowano, że przekroczy ona ćwierć miliarda euro. Tymczasem widoki na taki interes - z powodu globalnej recesji - stają się z tygodnia na tydzień coraz bardziej mgliste... I właśnie znalazł się ktoś, kto powiedział to głośno. - Kylian Mbappe będzie kosztował 35-40 mln euro, a nie 200 - oznajmił francuski europarlamentarzysta Daniel Cohn-Bendit w rozmowie z hiszpańską "Marcą". Za takie pieniądze kupowani i sprzedawani są dzisiaj gracze dla wielu kibiców niemal anonimowi. Czy wizja z "tanim" Mbappe doczeka się realizacji? Jeśli tak, Kane może się okazać ostatnim piłkarzem kończącej się ery nabytym za co najmniej 200 mln euro. Taką kwotę skłonny jest za niego wydać Manchester United. UKi