Jak donosi RMC Sport, Marcelo podjął decyzję o odejściu z francuskiego klubu. Poinformował już o tym swojego pracodawcę i kolegów z drużyny. Do transferu dojdzie w zimowym okienku transferowym. W miniony weekend Brazylijczyk siedział na ławce rezerwowych podczas przegranego meczu z Rennes (0-1). Kibice Lyonu nie potrzebowali jednak jego obecności na boisku, by po raz kolejny go obrazić. Tym razem wywiesili na trybunach wielki transparent z napisem: "Marcelo, zachowaj te palce dla swojej żony". To nawiązanie do sytuacji, jaka miała miejsce w miniony wtorek. Tuż po zakończeniu meczu w Lidze Mistrzów z RB Lipsk (2-2) jeden z fanów francuskiego zespołu stanął tuż przy murawie z poręcznym banerem, na którym znajdował się osioł i hasło nawołujące Marcelo do opuszczenia klubu. Wywiązała się awantura z udziałem innych zawodników Lyonu. A sam Brazylijczyk skierował w stronę trybun wyprostowane środkowe palce. Jeszcze przed ostatnim meczem ligowym Marcelo próbował nieco stonować napięte stosunki między nim a członkami kibicowskiej grupy Bad Gones. Wystosował oświadczenie, w którym zapewnia o swych dobrych intencjach: "Piłka nożna jest moją pasją i życiem. Żyję nią z wielką intensywnością. Pochodzę ze skromnej, pracującej rodziny. Rodzice wiele mnie nauczyli. Dzięki ciężkiej pracy i wytrwałości udało mi się osiągnąć coś w piłce nożnej. Gra w Santosie, opuszczenie Brazylii, bycie mistrzem w wielu krajach, takich jak Polska, Holandia czy Turcja, nie jest dla wszystkich. Przyjechałem do Lyonu, szukając nowych doświadczeń i wyzwań. Trafiłem do dużego klubu z piękną historią. Zawsze go szanowałem i szanuję. Żaden zawodnik nie jest ponad klubem, nie ma co do tego wątpliwości. Zawsze byłem jednak graczem, który daje z siebie wszystko na boisku i ciężko pracuje dla klubowych barw. Dlatego oczekuję wsparcia ze strony kibiców". Taki krok zalecił zawodnikowi zapewne jeden z jego doradców. Chodzi o względy bezpieczeństwa, bowiem w przestrzeni wirtualnej pojawiają się pod adresem Marcelo i jego rodziny nie tylko kalumnie, ale i groźby.