Frankowski trafiał do Lens latem 2021 roku, a francuski klub płacił za niego Chicago Fire około 2 miliony euro. Z dzisiejszej perspektywy ta kwota wygląda jak promocja, bo dotychczasowe dwa sezony były w wykonaniu "Franka" bardzo dobre. Już w pierwszym sezonie miał udział przy 11 bramkach zespołu, w kolejnym poszedł za ciosem. Co prawda czysto liczbowo minione rozgrywki były dla niego słabsze (udział przy 8 golach), ale Lens fantastycznie funkcjonowało jako drużyna i zostało rewelacją rozgrywek, zdobywając wicemistrzostwo kraju. Sam Frankowski z kolei strzelał gole w obu meczach przeciwko naszpikowanemu gwiazdami PSG. Burza wokół reprezentacji Polski. PZPN reaguje na głośną aferę. Zaskakujący ruch Ligue 1. Przemysław Frankowski przedłużył kontrakt z RC Lens Tak dobra forma wymagała odpowiedniego docenienia i tak też rzeczywiście się stało, a klub poinformował o tym w bardzo humorystyczny sposób. W krótkim filmie opublikowanym w mediach społecznościowych przedstawiono grafikę z rachunkiem z "restauracji Frankowskiego". Na nim umieszczano po kolei kolejne pamiętne akcje Polaka, odpowiednio je wyceniając. Po wypisaniu wszystkich pojawiła się ostateczna kwota do zapłaty, która wyniosła 20,28. Nie potrzeba wielkich zdolności, by rozwikłać tę zagadkę. Sam klub też chwilę później potwierdził, że kontrakt reprezentanta Polski został przedłużony do 2028 roku. Momentalnie na tę informację zareagowali też kibice. "Dyskretny gracz, ale diabelnie skuteczny. Cieszę się, że zostaje z nami" - napisał jeden z nich. "Jak ja kocham naszego polskiego wojownika, tyle dreszczy przeżyłem dzięki niemu. Wszechstronny i zawsze dający z siebie maksimum. Logiczne i zasłużone przedłużenie. To wiadomość, która wywołuje uśmiech" - wtórował mu kolejny. Teraz Frankowski będzie miał okazję na kolejne świetne występy, tym razem także w Lidze Mistrzów. Kamil Glik wciąż bez klubu, ma jeden priorytet. Agent przerwał milczenie Frankowski nie boi się zabrać głosu Frankowski niedawno jako jeden z nielicznych kadrowiczów zdecydował się zabrać głos w temacie kompromitacji reprezentacji Polski w meczu z Mołdawią. "Trener tłumaczy nam wszystko, ale też trzeba otwarcie powiedzieć - co może zrobić trener, gdy tak zaczynamy mecz, jak w Pradze? Co może zrobić trener, gdy w taki sposób oddajemy dwubramkowe prowadzenie, jak w Kiszyniowie? Trener stoi z boku, za linią końcową, a to my piłkarze daliśmy ciała, zawiedliśmy. Trener może nas bronić, ale każdy z nas i wszyscy wokół muszą zdawać sobie sprawę, czyja to jest tak naprawdę wina" - stwierdził w rozmowie ze "Sport.pl".